w

Sadownicy są za wprowadzeniem w całym kraju ceny minimalnej w skupie jabłek.

Za jabłka przemysłowe, których jest w Polsce w tym roku nadprodukcja, sadownicy dostają zaledwie 30-35 groszy za kilogram, a za owoce konsumpcyjne od 80 groszy do złotówki. To, zdaniem właścicieli sadów, nie rekompensuje nawet kosztów produkcji. Dlatego kto może, ratuje się sprzedażą detaliczną na własne sposoby.
Wojna na Ukrainie i kryzys w Europie spotęgował problemy sadowników. Odbiorcy z Białorusi ze zrozumiałych względów nie dostają jabłek z Polski, a rynki: ukraiński i afrykański mają teraz inne priorytety. Polska została z nadmiarem owoców, których nie wchłonie krajowy rynek.
Co prawda zakończyła się już praca w sadach, ale rozpoczęła się w chłodniach i sortowniach. Część zbiorów wyjeżdża do przetwórni jako jabłka przemysłowe. W Albigowej koło Łańcuta większe owoce sprzedawane są na miejscu dla klientów detalicznych, sporo też trafia do sklepów albo na lokalne rynki.
Sadownicy z Podkarpacia są za wprowadzeniem w całym kraju ceny minimalnej w skupie jabłek. Takiej, która rekompensowałaby im koszty produkcji. O ile do polskich zakładów przetwórczych sprzedają jabłka przemysłowe za ok. 35 groszy, to te same owoce – na Węgry za 80 groszy. Tymczasem z jednych i drugich owoców produkuje się ten sam koncentrat jabłkowy, który potem trafia na europejski rynek.

źródło: rzeszow.tvp.pl

UDOSTĘPNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Każda strona zarabiała na handlu jabłkami, a teraz wszyscy na tym tracą

Co politycy PIS mieli do zaprezentowania w Przysusze