w

Cysterny z Ukrainy nadal są widywane pod zakładami przetwórczymi w Polsce. Jakim cudem?!

Wśród żądań uczestników protestu na polsko-ukraińskiej granicy jest bardziej aktywne ściganie ukraińskiego milionera Tarasa Barszczowskiego. W Polsce ciążą na nim zarzuty, dotyczące założenia zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym oraz dokonywania oszustw. To nie przeszkadza mu w robieniu interesów w Polsce.

Jedna tona koncentratu jabłkowego kosztuje 22 tys. zł, a w cysternie mieści się 25 ton. Dziesiątki cystern z firmy Tarasa Barszczowskiego były i nadal są widywane pod zakładami przetwórczymi w Polsce. Jakim cudem pozwala mu się na prowadzenie interesów?! – pyta w rozmowie z WP Lucjan Kamil Zębek, przedsiębiorca z woj. lubelskiego. Jak twierdzi, na współpracy z firmami powiązanymi z Barszczowskim miał stracić kilkaset tysięcy złotych.

Zębek reprezentuje około stu poszkodowanych tzw. aferze przetwórni T.B. Fruit. Ta grupa osób skarży się na bezkarność ukraińskiego oligarchy. Sadownik na dowód pokazał zdjęcia cystern z firm ukraińskiego przedsiębiorcy.

W Polsce wydano za nim list gończy. Domagamy się bardziej aktywnego ścigania przez prokuraturę, wydania międzynarodowego listu gończego. On oszukał na miliony Skarb Państwa, urzędy skarbowe – przekazał Zębek. Dodał, że 8 listopada na polsko-ukraińskiej granicy sadownicy rozwieszą plakaty i bannery z listem gończym wydanym za ukraińskim oligarchą. Plakat pojawił się przy przejściu granicznym w Hrebennem.

To część działań związanych z trwającym od 6 listopada protestem przewoźników. Przedsiębiorcy branży transportowej blokują część ruchu przez przejścia graniczne w Korczowej, Dorohusku i Hrebennem.

Przepuszczane są jedynie samochody, które przewożą żywe zwierzęta, pomoc humanitarną i dla wojska oraz samochody osobowe. Przewoźnicy protestują przeciwko nieuczciwej konkurencji ze Wschodu, która wypiera polskie firmy z rynku. Protest ma trwać do stycznia 2024 roku.

Podjęliśmy przygotowania do wydania europejskiego nakazu aresztowania, ale musimy czekać, aż podejrzany wjedzie do państwa UE, które zgodziłoby się nam go wydać na tej podstawie. Jak dotąd nic nie wskazuje, aby opuszczał Ukrainę – tłumaczy Wirtualnej Polsce prok. Andrzej Jeżyński z Prokuratury Regionalnej w Lublinie.

Z Ukrainy podejrzany musiałby być wydany w trybie ekstradycji, przy czym tu także jest impas. Jednym ze standardów w relacjach między państwami jest niewydawanie własnych obywateli – dodaje.

W lipcu sprawa ukraińskiego oligarchy była omawiana na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi.

Jest poszukiwany listem gończym w Polsce, siedzi sobie na Ukrainie, żeby było jasne, a jego firmy dostarczają masowo koncentrat jabłkowy do Polski. Dalej sobie działa przestępca, oszukał was, czyli państwo (…), a my mówimy o zabezpieczeniu firm, które legalnie przywożą, bo nie ma cła. To pokazuje, jak skuteczni państwo jesteście. Chciałbym się dowiedzieć, czy państwo w ogóle cokolwiek zrobiliście, żeby tego delikwenta i jego firmy nie tylko złapać, ale też odzyskać pieniądze? – zarzucał politykom PiS poseł Arkadiusz Iwaniak (Lewica). Nie uzyskał jednak odpowiedzi.

źródło: wiadomosci.wp.pl / Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

UDOSTĘPNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maszyny do cięcia Coup’eco. Co nowego w ofercie dla polskich sadowników?

Ile trzeba zapłacić za kilogram jabłek na targowisku ?