w

Sytuacja branży wygląda słabo, żeby nie powiedzieć źle — Przemysław Błądek, Appolonia

foto: appolonia.pl

— Sytuacja branży wygląda słabo, żeby nie powiedzieć źle — przyznaje Przemysław Błądek, członek zarządu Appolonii, polskiego jabłkowego czempiona i jednego z największych graczy na kontynencie

Jeszcze kilka lat temu polskie jabłka stanowiły eksportową potęgę polskiego przemysłu rolno-spożywczego. Trudno się dziwić, Polska jest bowiem największym producentem tych owoców w UE. Według szacunków GUS, zbiory w 2022 r. wyniosły ponad 4,2 mln ton. W ubiegłym roku wyeksportowano z Polski jabłka o łącznej wartości 296 mln euro – czytamy na Business Insider Polska.

Choć liczby mogą robić wrażenie, to nad jabłkowym biznesem zawisły czarne chmury. Powyższe dane wskazują bowiem, że w porównaniu z rokiem wcześniej, pod względem wartości eksport tąpnął, aż o 63 mln euro, czyli o 17 proc..

— Od kilku lat sytuacja się pogarsza — przyznaje Przemysław Błądek, członek zarządu zrzeszenia organizacji producenckich Appolonia.

— Obecna sytuacja jest chyba najgorsza w całej historii polskiego sadownictwa. Z produkcji, która była naszą dumą i przynosiła ogromne dochody, także państwu, może niewiele pozostać. Coraz więcej sadowników rezygnuje, a młodzi często nie chcą przejmować gospodarstw. To wszystko oznaki wielkiego kryzysu w branży. Efektem będzie spadek produkcji i utrata pozycji na arenie międzynarodowej— przyznaje Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP i poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Co sprawiło, że polskie sady są w kryzysie? Głównym powodem jest zamknięcie dotychczasowych kanałów eksportowych, które pozwalały rozwinąć skrzydła i wyeksportować nadwyżki jabłek poza kraj.

— Przez kilka minionych lat, przy ogromnym wysiłku całej branży, skutecznie weszliśmy na rynek Egiptu. Przeprowadziliśmy tam bardzo skuteczną kampanię promocyjną, dzięki której staliśmy się największym dostawcą jabłek na rynek egipski – opisuje Maliszewski.

Niespodziewanie, wojna dość szybko najpierw zamknęła, a później znacznie ograniczyła również eksport do Egiptu.

— Trudna sytuacja gospodarcza w tym kraju, zwłaszcza zmniejszony ruch turystyczny i drożejące zboża spowodowały, że tamtejszy bank centralny wstrzymał wymianę walut, przez co eksport się załamał — tłumaczy Maliszewski.

W następstwie wojny Egipt podejmował decyzje uniemożliwiające transfer środków przez egipskich importerów, chcących kupować polskie i europejskie jabłka — wskazuje Błądek. A to sprawia, że choć teraz eksportować można, to po cenach, które zupełnie się nie opłacają. Sytuacja stała się nie do pozazdroszczenia.

— Sytuacja na dziś: Rosja — eksportu nie ma, Białoruś — eksportu nie ma, Egipt — przy cenach oczekiwanych przez Egipcjan nie widzę ekonomicznego sensu — dodaje przedstawiciel polskiego jabłkowego czempiona.

autor: Grzegorz Kowalczyk, dziennikarz Business Insider Polska

Żródło: Business Insider Polska … [czytaj więcej] / www.onet.pl

UDOSTĘPNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mało kogo stać na zakładanie plantacji borówki. Trociny zdrożały 400% – Mirosław Garliński

Branża sadownicza musi zderzyć się z dwoma dużymi problemami wewnątrz kraju.