Konsumenci odchodzą od standardowych jabłek deserowych na rzecz bardziej wyszukanych, takich jak jabłka klubowe czy eko. Aby sprostać rosnącym wymaganiom rynkowym, stawić czoła konkurencji, ale i więcej zarobić, polscy sadownicy powinni rozważyć zwrot w kierunku jabłek klubowych, ekologicznych czy choćby bez pozostałości środków ochrony roślin
– zauważył Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Jabłka są trzecim, po bananach i arbuzach, najczęściej produkowanym owocem na świecie. Niekwestionowanym liderem upraw są Chiny, z których pochodzi 49 proc. wszystkich jabłek na świecie. Drugie miejsce, z wolumenem prawie dziesięciokrotnie niższym (6 proc.) zajmują Stany Zjednoczone, trzecie – Turcja (4 proc.).
W Polsce, według Światowego Stowarzyszenia Producentów Jabłek i Gruszek (WAPA), w 2019 roku wyprodukowano 3080 tys. ton jabłek, co dało naszemu krajowi pozycję największego producenta tych owoców w Unii Europejskiej i czwartego, tuż za Turcją, na świecie.
Aby sprostać bardzo silnej konkurencji, ale i dostosować się do nowych wymagań rynkowych, krajowych producentów jabłek, zdaniem Mirosława Maliszewskiego, czeka rewolucja. Konsumenci zarówno krajowi, jak i zagraniczni (Polska jest jednym z największych eksporterów jabłek) powoli odchodzą od standardowej odmiany deserowej na rzecz bardziej wyszukanych gatunków takich jak jabłka klubowe.
Spadająca konsumpcja szczególnie mocno dotyka takie kraje jak Polska, gdzie już obecnie spożycie świeżych owoców jest bardzo małe
– zauważył Mirosław Maliszewski.
Dostosowanie sposobu produkcji do obecnych trendów konsumenckich oraz unijnej strategii Green Deal jest koniecznością. Tylko w ten sposób możemy być nadal znaczącym graczem na arenie międzynarodowej i utrzymać pozycję lidera produkcji.
– stwierdził.