Tegoroczny marzec zaskoczył nas wszystkich rekordowo wysokimi temperaturami, sięgającymi nawet 20 stopni Celsjusza. Słońce i ciepło sprawiły, że przyroda zbudziła się do życia znacznie wcześniej niż zazwyczaj. W sadach pękają pąki kwiatowe, a pszczoły rozpoczęły swoje pierwsze obloty. Czy jednak tak wczesna wiosna to wyłącznie powód do radości? Sadownicy patrzą w przyszłość z niepokojem, obawiając się o wpływ kapryśnej aury na tegoroczne plony.
Przedwczesne przebudzenie
W wielu regionach Polski pąki na drzewach owocowych, takich jak grusze czy czereśnie, zaczęły pękać już w pierwszych dniach marca. To zjawisko, typowe raczej dla kwietnia, zaskoczyło zarówno sadowników, jak i przyrodników. Wczesne ocieplenie sprowokowało również pszczoły do wylotów z uli, co z jednej strony cieszy, z drugiej jednak rodzi obawy o ich przetrwanie w przypadku nagłego ochłodzenia.
Wyścig z czasem
Sadownicy rozpoczęli już prace w sadach, wykonując pierwsze zabiegi ochronne. Wczesna wegetacja roślin wymaga szybszej reakcji i dostosowania prac do zmiennych warunków atmosferycznych.
Zagrożenia czyhające na sady
Niestety, wczesna wiosna niesie ze sobą również szereg zagrożeń. Największym z nich są wiosenne przymrozki, które mogą zniszczyć młode pąki i kwiaty, a w konsekwencji doprowadzić do znacznych strat w plonach. Zbyt wczesne kwitnienie może również utrudnić zapylenie kwiatów, co wpłynie na ilość i jakość owoców.
Co mówią eksperci?
Sadownicy z całej Polski z niepokojem obserwują rozwój sytuacji. Wielu z nich obawia się, że wczesna wiosna negatywnie odbije się na tegorocznych zbiorach. Meteorolodzy prognozują zmienną aurę w najbliższych tygodniach, co dodatkowo potęguje niepewność. Naukowcy podkreślają wpływ zmian klimatu na zachowanie przyrody, zwracając uwagę na coraz częstsze anomalie pogodowe.