Rolnicy, którzy czekają na pieniądze za dostarczone do FruVitaLandu owoce, są zrozpaczeni. Nie dość, że pomimo wyprzedawania przez syndyka majątku spółki nie odzyskali nawet złotówki, to teraz mają stracić maszyny, za które częściowo sami zapłacili – czytamy na portalu lublin112.pl
Nie ustają problemy sadowników współpracujących z jedną z największych grup producenckich na Lubelszczyźnie, czyli FruVitaLand z Piotrawina w powiecie opolskim. Po ogłoszeniu w 2020 roku upadłości spółki, ponad 100 rolników stara się odzyskać pieniądze za dostarczone maliny, wiśnie, tryskawki, porzeczki czy jabłka. U niektórych osób kwoty te sięgają nawet 240 tys. zł. Łącznie wierzyciele czekają na zwrot ok. 11 mln zł.
Jakby tego było mało, niedawno członkowie grupy sadowniczej dowiedzieli się, że sprzęt który użytkują, syndyk masy upadłościowej wystawił na sprzedaż. Chodzi to zarówno o wszelkiego rodzaju opakowania na owoce, czyli skrzyniopalety, plastikowe skrzynki czy łubianki, jednak przede wszystkim o szereg maszyn takich jak wózki sadownicze, platformy, otrząsarki do owoców, wózki widłowe, kombajny do zbioru owoców jagodowych, przyczepy i wiele innych. Problem w tym, że jak podkreślają sadownicy, oni z własnej kieszeni pokryli część zakupu tych maszyn – podaje portal lublin 112.pl
– Każdy z nas zapłacił 30 proc. wartości tego sprzętu, kuliliśmy też udziały w grupie na kolejne 10 proc. Oznacza to, że zapłaciliśmy 40 proc. Reszta miała być dofinansowana ze środków unijnych, dlatego też byliśmy tylko użytkownikami maszyn. Po pięciu latach miały one przejść na naszą własność. Użytkujemy ten sprzęt od 9 lat, dbamy o niego, za własne pieniądze naprawiamy i konserwujemy. A teraz syndyk zakomunikował, że cały sprzęt trafia na licytację – mówi nam jeden z rolników.
Kolejny dodaje, że nie dość, iż tyle czasu czekają na pieniądze za owoce, to jeszcze teraz decyzją syndyka zabiera się im sprzęt rolniczy, za który częściowo sami zapłacili. Jakby tego było mało, to wcześniej syndyk sprzedał wyposażenie zakładu w Piotrowicach, a oni z tego nie dostali ani złotówki. Co więcej, niektórzy chcąc ratować użytkowane przez nich maszyny postanowili nawet je odkupić. Jednak usłyszeli, że nie mają prawa pierwokupu.
Syndyk tłumaczy, że zgodnie z dokumentacją spółki FruVitaLand, sprzęt rolniczy jest własnością grupy producenckiej, a sadownikom został on jedynie użyczony. Są na to też odpowiednie dokumenty. Dlatego też zgodnie z prowadzonymi działaniami, czyli wyprzedażą majątku spółki, na sprzedaż przeznaczono również owe maszyny. Środki jakie zostaną uzyskane, będą zaś podzielone między wierzycieli. Rolnicy postanowili więc złożyć w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Sadownicy wskazują, że mają żal do prokuratury i sądów o przedłużające się czynności w tej sprawie. Podkreślają, że nikt nie liczy się z tym, iż w chwili obecnej nie dość, że są wstanie odzyskać pieniędzy za dostarczone owoce, to na dodatek decyzjami syndyka ich straty stają się jeszcze wyższe. Jak tłumaczą, że gdyby oni nie zapłacili rachunku czy też raty, zaraz pojawiłby się komornik, który natychmiast ściągnąłby należność.
– To po raz kolejny pokazuje, jak traktuje się rolników. Nie ważne, że jesteśmy w pierwszej grupie wierzycieli, to i tak do tej pory nie otrzymaliśmy nic z zaległości. Na dodatek nikt nie liczy się z tym, że wielu z nas przez problemy FruVitaLandu utraciło płynność finansową i teraz musi brać kredyty aby kupić np. nawozy. Nikt nawet nie jest nam w stanie powiedzieć, czy i kiedy otrzymamy należne nam pieniądze – mówią sadownicy.
Śledztwo w sprawie grupy producenckiej prowadzi Prokuratura Okręgowa w Siedlcach. Toczy się ono w kierunku tzw. oszustwa kredytowego oraz usiłowania doprowadzenia Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa do niekorzystnego rozporządzania mieniem poprzez przedstawianie nieprawdziwych dokumentów. Chodzi o opóźnienia w wykonywaniu współfinansowanych przez agencję inwestycji. Wśród podejrzanych jest 12 osób, w tym prezes i dwóch członków zarządu FruVitaLandu.
(fot. FruVitaLand)
źródło: lublin112.pl