w ,

Grzegorz Gwardys: u mnie zapowiada się kolejny ciężki rok (…) z pięciu potencjalnych jabłek zostanie jedno

Sadownik Grzegorz pisze na facebook „Gospodarstwo Sadownicze Grzegorz Gwardys” o aktualnej sytuacji w sadach w dwóch aspektach:

CZĘŚĆ DLA AMATORÓW:
Mimo ciągłej nagonki na polskie sadownictwo (o tym pisałem w ostatniej notce, ale napiszę niedługo ponownie) tutaj najlepszy przykład na to, że mimo zarzutów 90% produkcji leży nadal po stronie natury, a nie naszej. Inaczej mówiąc: nie jesteśmy manufakturą ani fabryką, a wiele więcej niż się wydaje nadal zależy od natury, a nie od nas (…) – informuje w swoim wpisie sadownik
W skrócie: drzewa kwitną często nawet ponad miarę swoich możliwości „wykarmienia” ewentualnych zawiązków. Między końcem kwitnienia a końcem czerwca następuje najwięcej opadów, dlatego też jako sadownik nie jestem w stanie powiedzieć ile będzie jabłek w zasadzie do momentu zbioru. W tym roku mroźna zima daje się we znaki w zasadzie po pół roku (!), kiedy to pojawiają się obumarłe drzewa, bardzo słabe kwitnienie wynikające z przemarźniętych pąków itd.
Na zdjęciach odmiana „Lobo” – po podejściu do drzewka widziałem zawiązki zawieszone na liściach. Kiedy po delikatnym dotyku zawiązki spadają oznacza to tyle, że spadłyby i tak. Na drugim zdjęciu widać mniej więcej skalę uszkodzeń – z pięciu potencjalnych jabłek zostanie jedno, ale i to nie jest pewne do września.
CZĘŚĆ DLA FACHOWCÓW:
Nie wiem jak u Was, ale u mnie zapowiada się kolejny ciężki rok. Jednak skalę uszkodzeń każdy z Was potrafi ocenić w swoich sadach.
Nie chcę wnikać w szczegóły, czy zgadzamy się z tym tonem czy nie; jednak jedno zasługuje na pochylenie się nad tematem:

Czy kogoś z Was ktokolwiek kiedyś pytał o prognozowaną wielkość zbiorów?

Nie będę ukrywał: moje zdanie na ten temat jest takie, że te prognozy publikowane w okresie luty-sierpień można zapisywać na papierze toaletowym, bo może wtedy będą jeszcze użyteczne. Jeśli jednak większość z Was nigdy nie była o to zapytana, czy nie czas coś z tym zrobić? Zgadzam się z tamtą tezą, że to tylko nam szkodzi.
Odpowiadam od razu prawdopodobne pytania: Lobo najbardziej mnie zawiodło – zapowiadało się całkiem ładnie, a ostatecznie wielka lipa. Ligol jak to ligol w tym roku nie zakwitł, ale prawdopodobnie okaże się, że lepiej na nim wyjdę niż na jonagoldzie, który poleciał do zera. Jest szansa w alwie i letnich odmianach, ale sami wiemy ile może się zdarzyć do zbiorów.
Czytaj również:
UDOSTĘPNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ceny truskawek w hurcie i sklepie – skąd różnice? Plantator: To, co dzieje się z cenami, jest chore

dr inż. Jan Golba z wizytą w wyjątkowej uprawie truskawek całorocznych