w

Susza, przymrozki i brak rąk do pracy! Maliszewski i Cybulak o problemach polskiego sadownictwa

(Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta)

– W zeszłym roku przy polskich jabłkach pracowało ponad pół miliona Ukraińców – bije na alarm poseł PSL i sadownik spod Grójca Mirosław Maliszewski.

Polska, po Chinach i Stanach Zjednoczonych, to trzeci producent jabłek na świecie. W Polsce największym zagłębiem sadowniczym jest powiat grójecki na Mazowszu, ale tuż za nim jest już Lubelszczyzna. Właśnie z powiatu opolskiego i kraśnickiego pochodzi co trzecie polskie jabłko.

– By uratować ten rok dla sadownictwa, powinno padać zarówno w maju, jak i w czerwcu. Ale tutaj nie chodzi o ulewy, bo wtedy woda błyskawicznie spływa do rzek. Nam potrzebny jest spokojny deszcz, który systematycznie będzie wsiąkał w glebę – zauważa Maciek Cybulak. A Krzysztof Cybulak kwituje: – Jeśli deszczu nie będzie, to pod koniec czerwca, kiedy już powstaną zawiązki owocu, drzewo po prostu je zrzuci.

Ale susza nie jest jedynym wrogiem sadowników. Jeszcze bardziej przebiegły i nieobliczalny jest mróz. Wystarczy jedna noc z temperaturą poniżej zera, by kwiaty zostały przetrącone.

– Mamy to szczęście, że większość sadu jest położona na wzgórzu, a wiosenny mróz wędruje przeważnie po dolinach. Ale przed dwoma laty, znając prognozy pogody, przez dwie noce paliliśmy w sadzie ogniska. W kilku miejscach. Zaczynaliśmy po godz. 23, a kończyliśmy przed szóstą rano. Całą rodziną. Mówię panu, robota niewyobrażalnie ciężka. Uratowaliśmy półtora hektara sadu. Na szczęście trzeciej nocy mróz już ustąpił, bo nie mielibyśmy już czym palić ogniska. Całe drewno nam poszło – wspomina Maciek Cybulak.

W zeszłym roku z powodu przymrozków nie zebrałem praktycznie niczego. W tym roku mróz przetrącił mi już ok. połowy plantacji – macha ręką poseł Maliszewski.

– O ile szacunki mówią, że w całym kraju w branży sadowniczej pracuje ok. pół miliona Ukraińców, o tyle na Lubelszczyźnie w czasie zbioru jabłek co najmniej 100 tys. Ale granice wciąż są zamknięte, a my bez tego wsparcia nie damy rady – rozkłada ręce Marian Smentek.

Źródło i całość wywiadu: lublin.wyborcza.pl

UDOSTĘPNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rolnicy nie powinni płacić za testy COVID-19 dla pracowników sezonowych!

Krzysztof Czarnecki: najbardziej ucierpiały czereśnie i wiśnie…