w , ,

Budzi kontrowersje i nie jest legalnie dostępna dla sadownictwa… ale sadownicy cenią ją za szerokie spektrum działania!

Ciecz kalifornijska, znana również jako ciecz siarkowo-wapniowa, przez dekady stanowiła podstawę ochrony drzew owocowych w sadach. Dziś jednak, pomimo swojej historycznej skuteczności, budzi kontrowersje i nie jest legalnie dostępna dla sadownictwa towarowego jako środek ochrony roślin.

W przeszłości ciecz kalifornijska była nieodłącznym elementem zimowych i wczesnowiosennych zabiegów ochronnych w sadach, szczególnie w tradycyjnych systemach uprawy. Ciecz kalifornijska działała kontaktowo, niszcząc zimujące formy patogenów i szkodników. Jej stężona mieszanina siarki i wapnia (polisiarczek wapnia) skutecznie zwalczała przetrwalniki grzybów oraz jaja i larwy szkodników bytujących na korze i w pąkach. Była ceniona za skuteczność w walce z takimi chorobami jak mączniak prawdziwy jabłoni, parch czy brunatna zgnilizna drzew pestkowych, a także przeciwko misecznikom i przędziorkom.

Ciecz kalifornijska, chemicznie będąca polisiarczkiem wapnia, jest w Polsce klasyfikowana jako środek ochrony roślin, co oznacza, że jej użycie podlega restrykcyjnym regulacjom prawnym. Zgodnie z ustawą o środkach ochrony roślin z dnia 8 marca 2013 r., na terenie Polski dopuszczone do obrotu i stosowania są wyłącznie te preparaty, które figurują w Rejestrze Środków Ochrony Roślin prowadzonym przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Obecnie ciecz kalifornijska nie znajduje się w tym rejestrze jako dopuszczony środek ochrony roślin. W praktyce oznacza to, że jej samodzielne przygotowywanie i stosowanie w Polsce jest nielegalne. Nawet jeśli w przyszłości zostałaby zatwierdzona w ramach konkretnego produktu, jej aplikacja byłaby możliwa wyłącznie przez osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje, potwierdzone zaświadczeniem o ukończeniu szkolenia w zakresie stosowania środków ochrony roślin (tzw. szkolenie chemizacyjne).

Co ciekawe, niektóre firmy „obeszły system” i zarejestrowały produkty o składzie tożsamym z cieczą kalifornijską jako nawozy. Dzieje się tak ze względu na zawartość siarki i wapnia – pierwiastków uznawanych za niezbędne składniki odżywcze dla roślin. W takim przypadku, oficjalnie nie mówi się o jej działaniu ochronnym, a jedynie o „nawożeniu”, co jest swoistym kuriozum prawnym.

Ponadto oficjalnie o tym się nie pisze ale wielu indywidualnych sadowników, zwłaszcza tych z mniejszymi, przydomowymi sadami, decyduje się na samodzielne przygotowywanie tego typu preparatów w warunkach „garażowych”, opierając się na tradycyjnych recepturach i własnym doświadczeniu. Choć takie praktyki są nielegalne, świadczą o wciąż żywym zapotrzebowaniu na ten specyficzny środek i wierze w jego skuteczność.

Skuteczność i ryzyka: Doświadczenia sadowników z cieczą kalifornijską

Doświadczeni sadownicy cenią ciecz kalifornijską za jej szerokie spektrum działania i wysoką skuteczność, zwłaszcza w sytuacjach, gdy inne metody zawodzą. Potrafi przynieść imponujące rezultaty w walce z takimi chorobami jak parch czy mączniak. Jest to jedna z najtańszych i najbardziej efektywnych metod ochrony roślin.

Sadownicy są świadomi silnego działania cieczy kalifornijskiej i ryzyka związanego z jej niewłaściwym użyciem. Nieprawidłowe stężenie, zbyt wysoka temperatura otoczenia czy niewłaściwy termin zabiegu mogłyby prowadzić do poważnych uszkodzeń pąków, a nawet poparzeń kory drzew. Z tego powodu jej stosowanie wymaga głębokiej wiedzy, ścisłego przestrzegania proporcji rozcieńczeń oraz odpowiednich warunków pogodowych.

UDOSTĘPNIJ

Gdzie rośnie najwięcej porzeczki? Sprawdź dominujące regiony upraw!

Polskie czereśnie w deszczowej pułapce. To będzie walka o jakość i zysk w obliczu zbiorów!