Sezon na dostawy malin jesiennych właśnie się rozpoczął. Jednak po ubiegłorocznym szaleństwie cenowym na rynku malin nie ma śladu. W tym roku zainteresowanie nimi jest bardzo małe. Nie ma także zamówień od odbiorców zagranicznych.
Zainteresowanie chłodni jest małe, bo nie ma dużych zamówień odbiorców zagranicznych — wyjaśnia dr Paweł Kraciński z Instytutu Ekonomii i Finansów SGGW
Dodaje, że bez interwencji państwa, szanse na poprawę sytuacji w tym sezonie i wzrost cen malin, są nikłe. Obecnie stawki za maliny w II klasie jakości wynoszą około 3,80-4,00 zł/kg. W przypadku I klasy jakości można otrzymać nieco wyższe stawki. W tej sytuacji plantatorom nie opłaca się ich zbierać.
Sadownicy apelują do premiera
Tegoroczny sezon jest bardzo trudny dla producentów malin. Już w czerwcu informowali, że nie zgadzają się na zaproponowane w tym roku przez przetwórców stawki za maliny. Ich zdaniem są one przynajmniej o połowę za niskie. Obawiali się też nadmiernego importu malin z Ukrainy.
Dlatego w lipcu Związek Sadowników RP w liście do premiera zaapelował o wstrzymanie importu mrożonej i świeżych malin z Ukrainy do Polski. Ich zdaniem polski rynek jest rozregulowany, a ceny na skupach tak niskie, że malin nie opłaca się w ogóle zbierać.
W odpowiedzi na ich apel Ministerstwo Rolnictwa starało się w Brukseli na czasowe wstrzymanie lub ograniczenie importu mrożonych malin z Ukrainy do momentu stabilizacji cen na rynku krajowym. Wniosek resortu został jednak oceniony negatywnie.
Niedawno również UOKiK sprawdził, jak kształtowane są ceny malin i co ma wpływ na ich wysokość. „Zebrany materiał wskazuje na brak podstaw do twierdzeń, że trudna sytuacja na rynku malin może być wynikiem zmowy cenowej skupów lub przetwórców” – podał Urząd.
Według Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ) w 2023 roku zbiory malin nie będą wyższe w porównaniu z poprzednim rokiem. W ubiegłym roku wyniosły one 105 tys. ton.