Kilkaset kilogramów owoców sprzedali dziś w kilka godzin sadownicy, którzy ustawili stragan przed budynkiem ministerstwa rolnictwa. Na jutro planują kolejną akcję.
Przed budynkiem Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Warszawie trwa pikieta producentów owoców. Pikietujący przywieźli pod ministerstwo kilkaset kilogramów owoców, z czego samych czereśni było pół tony. Do tego maliny, porzeczki i agrest. Ustawili stoisko, na którym sprzedawali je mieszkańcom Warszawy znacznie taniej, niż w sklepach. W ten sposób postanowiono pokazać, ile za owoce dostaje ich producent, oraz jak dużo zarabiają pośrednicy.
Zabrani poruszyli też jeszcze jeden problem. Mianowicie chodzi o działania firm skupujących owoce. Lider Agrounii Michał Kołodziejczak tłumaczył, że potrafią one wstrzymywać przyjmowanie owoców, aby za kilka dni kupić je w niższej klasie za bezcen. Sytuację potwierdził Łukasz Cmiel, który przywiózł do stolicy czereśnie ze swojego sadu. Wyjaśnia, że dzień wcześniej ich nie sprzedał.
– Te czereśnie zostały odrzucone, bo ogonek jednej z czereśni był lekko przysuszony. To są chore oczekiwania tylko po to, by specjalnie zbić cenę. A później za darmo każdy chętnie weźmie. To jest mafia – mówił producent owoców.
Jak podkreślają sadownicy, zainteresowanie mieszkańców Warszawy owocami w jak to określili, uczciwej cenie, było ogromne. Sprzedali 500 kg czereśni i ok. 100 kg malin. Jutro planują ponownie przyjechać pod ministerstwo ze swoimi owocami.
źródło: www.lublin112.pl
Oszołom Kołodziejczak z parciem na szkło ,jak widzę tego pajaca to mnie śmiech ogarnia ,drugi Hołownia
Też jestem plantatorem i widzę jaki jest w Polsce porządek mam tu na myśli sprzedaż owoców sezonowych . Utworzyły się grupy tzw przerzutowców , którzy nie mając zarejestrowanej działalności ani swoich upraw wyzyskują producentów a zarazem niszczą Handel uczciwie sprzedającym. W przyszłym roku jeżdżąc po targowiskach będę za każdym razem wzywał urząd skarbowy i sanepid żeby eliminować cwaniaczków .
Opłacie miejsce (chyba że stoicie nielegalnie, a zapewne tak jest szczególnie w takim miejscu), opłacie pracownika na straganie, opłacie paliwo żeby przewieźć towar, inne głupoty jak mazaki reklamówki kartki do cen (które są wymagane, ciekawe czy ten Pan je posiadał czy nielegalnie sprzedawał bez). Środki higieny dla pracownika. Wagi oraz kasy fiskalne przy przekroczonym obrocie które kosztują też dużo. Już nie wspominam o potężnym eksplowaniu auta plus ubezpieczenie. Księgowość też ktoś musi prowadzić. To wszystko kosztuje! Nie wspominam o sytuacjach losowych typu kradzież utargu i ryzyko nie sprzedania towaru który potem trzeba wyrzucić do kosza albo sprzedawać po cenie niższej niż zakup. Może mam sprzedawać po cenie hurtowej? Za co ja mam jeść w tym czasie kiedy prowadzę sezon skoro zabrania mi się zarabiać? Już nawet nie wspomnę o was rolnicy którzy potrafią oszukiwać na giełdach i sprzedawać towar niskiej jakości pod spodem skrzynki lub łubijanki lub nie świeży bo nie sprzedaliście go po swojej wymarzonej cenie poprzedniego dnia. My kupujemy to czego chcą konsumenci i jakość towaru wyznaczają klienci. Nie wspomnę o zarywaniu snu które zwiększa szansę na kolizję że zwierzętami a jeździmy codziennie po 500-1500km zależnie od regionu plus ryzykuje zdrowiem i je tracę. Gadałem z rolnikami to niewielu by znalazło czas na sprzedaż detaliczną zajmując się polem. Jeszcze wiele bym mógł o tym napisać ale zabrakło by mi czasu.
Pani Krokodylu wszystko pięknie i ładnie Pan opisał, aż mi się łezka w oku kręci i jestem Panu może nawet w stanie współczuć gdyby nie parę faktów…
Pan uważa że sadownik, rolnik siedzi nic nie robi nie pracuje przy tym, nie ma kosztów żadnych itd. otóż muszę Pana uświadomić z cały należytym szacunkiem dla Pańskiej wrażliwej osoby…
Jestem z Sandomierskiego mam małą ilości czereśni tak dla rozrywki, klatkę sprzedawaliśmy po 150zl wychodzi to 15 zł na kg i tak, Polski wspaniały handlarz, przerzutowiec chciał kupić ładny towar za 100-120zł skąd cena 150zł otóż szanowny kolega Rumun wziął za tyle ode mnie, czyli tak Rumunowi opłaca się wziąć za wyższa cenę przewieźć do innego kraju i jeszcze na tym zarobić, a przerzutwcom takim jak Ty się nie opłaca i musicie po kosztach lecieć i naciągać rolników/sadowników
Inna sprawa sadownik ponosi swoje koszty
-drogie nawozy i środki ochrony roślin
– paliwo drogie a traktory na wodę nie jeżdżą i gwarantuje że w sezonie spalimy paliwa bardzo dużo
– koszt pracownika za rwanie kg czereśni płacone jest 2zl
-sadownik często swojej pracy nie liczy co jest głupotą ale niestety tak jest
Także z całym szacunkiem dla Jaśnie Pana krokodyla ale my nie leżymy do góry brzuchem i śpimy całymi dniami, chcemy godnie zarobić…chociaż powtarzam to nie od dziś, ludzie przeproszą się z polskim rolnikiem i sadownikiem prędzej czy później to tylko kwestia czasu tylko ile w tym czasie padnie gospodarst przez takich ignorantów jak Ty, oczywiście z całym szacunkiem dla szanowanego Pana, pozdrawiam serdecznie
A sprzedawali po ile …. ?
Towarzyszu Kołodziejczak, tak ubolewacie, że pośrednicy zdzierają z plantatorów….
To czemu nie zorganizujcie sprzedaży po cenach, które by były uczciwe dla sprzedawcy i nabywcy …?
Już wiem co zaraz odpowiecie….., że to nie Wasza rola …
A czyja…?
Przecież inflację nakręcają pseudo przedsiębiorcy ( sprzedawcy) będący wyznawcami Cudotwórcy z Gdańska, który pewnie po cichutku prosi ich o podnoszenie cen…. I oni to robią pod pretekstami tak absurdalnymi, że nawet pewien pan z Żoliborza otwiera oczy ze zdziwienia….
Tak więc towarzyszu Kołodziejczak, udowodnijcie czynami swoją troskę o producentów żywności w tym plantatorów !
Wówczas ludzie Was docenią….
A tak, to fajnie wygląda, tylko wpierw zaapelujcie do tego pana z Gdańska, by nie wzywał swoich …..do podnoszenia cen, by inflacja nie spadała….
Ha ha ha
a czy jest stosowne zezwolenie na handel na ulicy miasta ?