W wrześniu na jednym z portali lokalnych pojawił się wpis dziennikarki:
Sześć ślicznych, żółciutkich, dorodnych, bliźniaczych jabłuszek, koniecznie na tacce zawiniętej w folię. O, i jeszcze naklejka, niechaj sprawdzę. Produkt Polski. Jest? Jest. Więc jestem patriotą. Dbam o polskie rolnictwo – pisze dziennikarka w portalu e-Kurier Dąbrowski
Statystyczny konsument (…) chce ładnego jabłka bez dziurki, w której pomieszkiwał robaczek, choćby czasowo. Być może ten konsument nie jest świadomy, że owad wybrał na domek właśnie dlatego to jabłuszko, że nie zostało ono nasączone trującymi, również dla konsumenta i jego dzieci, środkami chemicznymi? A? Ciekawe – kontynuuje w materiale dziennikarka portalu e-Kurirer Dabrowski
Moja babcia mawiała, że w przyrodzie nic nie ginie. Myliła się. Skąd miała wiedzieć, że wnuczka będzie żyła w czasach, kiedy w przemysłowych sadach stosuje się w sezonie trzydzieści chemicznych oprysków, żeby jabłuszko było ładne i żeby było go dużo. Jak najwięcej. Bo klient, konsument, koneser piękności to nasz pan, który żyje w ciemnym królestwie Ekonomii. – czytamy w artykule na portalu e-Kurier Dąbrowski.
Cały materiał dostępny jest na portalu e-Kurier Dąbrowski, został on zgłoszony do nas przez tamtejszych sadowników. Materiał na tyle poruszył sadowników, że nie pozostanie bez krytyki wobec tego co jest w nim zawarte!
Sadownicy mają żal do niedouczonych dziennikarzy, którzy oskarżają ich o trucie ludzi. Warto zaznaczyć, że produkcja owoców opiera się na szeregu norm i restrykcji dotyczących ich oprysku. Sadownicy od kilkunastu lat prowadzą sady wdg. Programu Ochrony Roślin, a to on dokładnie określa terminy, kiedy można wykonać zabieg substancją chemiczną, aby nie miała ona negatywnego wpływu na zdrowie konsumentów jedzących jabłka!
Bardzo często opryski chemiczne w sadach są wykonywane wczesną wiosną, a substancje aktywne w nich rozkładają się do momentu zbioru jabłek. Wielokrotnie sadownicy w sezonie letnim opryskują sady nawozami np. wapniem, borem, cynkiem, potasem etc. Dzięki tym nawozom owoce są zdrowsze i mają więcej witamin. Niestety mieszkańcy miast nie mają wiedzy, czym w lato opryskuje sad sadownik.
Jabłka tzw. z „owadem, który wybrał sobie je na domek” pochodzą często sadów zaniedbanych. Sadów gdzie nie ponoszone są żadne koszty produkcji. Obecnie produkcja jabłek gwarantuje „jabłuszka bez robaczka” z zachowaniem zdrowego owocu dla konsumentów! Materiał opublikowany w lokalnym portalu, nie tyle potrafi wprowadzić w błąd konsumenta, co jest sprzeczny ze wspieraniem polskich producentów owoców.
Niestety większość dziennikarzy, którzy nie mają styczności z produkcją owoców, nie ma zielonego pojęcia jaki trud i ile wiedzy trzeba mieć, aby móc profesjonalnie wypowiedzieć się na temat „jabłuszek z robaczkiem, lub bez robaczka”! A wystarczy zapytać sadownika, zanim klikniemy w klawiaturę :).
Pragniemy również zaznaczyć, że ponad 40 lat temu jabłuszka z robaczkiem były pryskane tak ciężkimi i szkodliwymi substancjami chemicznymi, że dzięki obecnemu rozwojowi technologii wiemy dzisiaj, że te substancje są niedozwolone i wycofane z użycia dla sadowników.
Cały materiał opisany przez dziennikarkę dostepny na portalu e-Kurier Dąbrowski.