Radni z gminy Łaziska w Lubelskiem apelują do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o zmiany w przepisach, umożliwiające pracę sezonową dla osób z krajów azjatyckich. W Polsce brakuje osób do pracy. – Nie wiadomo, czy wszystkie owoce zostaną zebrane – ostrzegają sadownicy.
Chcą ułatwiań i uproszczonych zasad zatrudniania dla migrantów z nowych kierunków, skąd przybywają osoby chętne do pracy tymczasowej w Polsce. To obywatele m.in. Nepalu, Indii lub zachodniej części kontynentu, np. Uzbekistanu.
– Takie stanowisko Rada Gminy Łaziska podjęła z prośbą o dokonanie zmian w prawie pracy i umożliwienie zatrudnienia właśnie pracowników z innych krajów, którzy mogliby nam pomóc w zbiorach – wyjaśnia Karol Grzęda, wójt gminy Łaziska.
Zmiany mają dotyczyć m.in. rezygnacji z tzw. testu pracy, co ułatwi szybsze zatrudnienie osób z innych krajów. – Tutaj chodzi o zmiany w prawie pracy, przede wszystkim pominięcie testów rynku pracy i przygotowanie przepisów stosownych, by ta ich praca mogła u nas funkcjonować – dodaje wójt.
Sadownicy borykają się z problemami z pracownikami sezonowymi. Braki w obsadzie z roku na rok są coraz większe. – Nie chodzi tylko o jabłka, ale o wszystkie inne gatunki, o prace sezonowe, czy to jakieś przycinanie, zrywanie czy inne prace w rolnictwie – mówi Maciej Cybulak, właściciel jednego z sadów w Lubuskiem.
– Teraz jeszcze jak zaczęła się wojna to ten problem jest jeszcze większy i nie wiadomo czy wszystkie owoce zostaną zebrane – dodaje Cybulak. – Liczę, że na pracowników z Ukrainy, prawdopodobnie maja przyjechać, zobaczymy, czy przyjadą, bo nigdy nie wiadomo, różna tam jest sytuacja – informował.