Zdjęcie wyżej zostało zrobione przez Damiana w dniu 18 kwietnia 2024r.
Sadownicy po raz kolejny mają problemy. Po bardzo ciepłych tygodniach przyszły wiosenne przymrozki, które mogą kosztować branżę wiele strat.
Wszystko zależy jednak od tego, jak nisko spadnie temperatura i jak długo chłód się utrzyma – podaje rdn.pl
Problem jest i sadownicy go nie ukrywają. Jan Golonka, który jest prezesem jednej z firm przetwórstwa owocowego z gminy Podegrodzie przyznaje, że przedstawiciele branży z niepokojem obserwują w ostatnich dniach pogodę oraz kontrolują termometry z nadzieją, że nie pokażą one zbyt niskich wartości. Rozmówca rdn.pl dodaje, że jeśli takie będą i potrwają długo, to może to przynieść ogromne szkody – Jeżeli chodzi na przykład o truskawki, to jak te pierwsze zbiory zmarzną, to później mogą być, ale przy jabłkach, gruszkach, czereśniach, czy śliwach to może ich nawet w ogóle nie być i już takie lata były. Dzisiaj nie ma co wróżyć i po prostu trzeba poczekać, natomiast ryzyko jest naprawdę bardzo duże, bo o tej porze w naszym klimacie zawsze pojawiały się ujemne temperatury.
Jan Golonka dodaje, że chodzi o dłużej trwające temperatury do -5 stopni Celsjusza. Zapytaliśmy więc synoptyków, jak dla Sądecczyzny kształtują się wstępne prognozy na najbliższe dni.
– W zasadzie najbliższy tydzień. Prognoza, którą mamy na 7 dni pokazuje nam, że cały czas nad Polskę będzie krążyło takie mroźne, arktyczne powietrze i będzie występowało ryzyko tych przymrozków. Może nie każdej nocy i nie każdego poranka, ale w zasadzie przez te 7 dni, gdzieś na chwilę ten przymrozek może się pojawiać i u Państwa w regionie też – powiedziała dla radia RDN Nowy Sącz synoptyk Ewa Łapińska z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Nie wiadomo dokładnie, ile stopni sięgną przymrozki, bo w badaniu pogody zawsze możliwy jest błąd w skali (+,- )1-go stopnia Celsjusza. A co jeśli temperatura w najbliższych dniach będzie skutkowała przemarzaniem kwiatów drzew owocowych. Jan Golonka mówi, że sprawa dla producentów i handlarzy może być kosztowna:
– Wiadomo, że oni nie dostarczą tych owoców i to jest problem zarówno dla sadowników, którzy stracą wszystkie plony, ale i dla grupy, która nie ma czym handlować, bo żeby zrealizować kontrakty to musiałaby owoce zakupić na rynku. Jeśli przymrozki będą w skali kraju to ceny tych owoców też pójdą w górę. Trudno teraz szacować. Myślę, że po 15 maja możemy coś bliżej powiedzieć. Czy były przymrozki, czy były straty, czy nie.
Jak dodaje Jan Golonka, połowa maja to termin, który zazwyczaj znamy z ochłodzenia zwanego w Polsce po ludowemu jako „zimni ogrodnicy”. Sam przyznaje jednak, że w tym roku w pogodzie wszystko przyspieszyło o około miesiąc i stan takiego ochłodzenia można właściwie zaobserwować już teraz. Czas pokaże, jakie będzie mieć ono skutki dla sadowników z regionu.
źródło: rdn.pl