w

Przymrozki dotknęły sady i plantacje w powiatach grójeckim, białobrzeskim, kozienickim, przysuskim i innych. Sadownicy będą szacować straty

Niskie temperatury, które wystąpiły w ostatnim czasie, spowodowały znaczne szkody w sadach i plantacjach na terenie całej Polski. Znaczna część sadów znajduje się na terenie regionu radomskiego, głównie w powiecie grójeckim, ale też białobrzeskim, kozienickim, przysuskim, radomskim, lipski, i zwoleńskim – czytamy na echodnia.eu

Areał sadów, tylko w powiecie grójeckim, zajmuje większość powierzchni gruntów rolnych – aż 70 procent. Dostarczają one około 40 procent krajowej produkcji jabłek. To największa intensywność uprawy sadów w Polsce, dlatego niskie temperatury są realnym problemem i w znacznym stopniu mogą wpłynąć na ich owocność – podaje portal echodnia.eu

Największe mrozy pojawiły się w nocy z poniedziałki 22 na wtorek 23 kwietnia. Lokalnie na terenie kraju odnotowano temperatury spadające do nawet – 7,5 stopnia Celsjusza. W okolicach Warce odnotowano na przykład aż minus 6 stopni.

Jak informuje Dorota Niedbała, sadowniczka z Bikówka w gminie Grójec, odczyty wskazały, że najniższa temperatura odnotowana tej nocy u niej sięgała niecały 1 stopień Celsjusza poniżej zera. Nie oznacza to jednak, że szkody są zerowe, bo nawet taka temperatura może negatywnie wpłynąć na sady. Już takie temperatury mogą wpływać na obumarcie pąków kwiatowych i zawiązków owoców, czy uszkodzenia liści i pędów.

Zdaniem pani Doroty sady znajdujące się na terenie powiatu grójeckiego w dużym stopniu uratowało utrzymujące się zachmurzenie.

Gołym okiem widać, że niektóre drzewa są osłabione, jednak realne szkody będzie można dokładnie określić dopiero za kilka dni. Musimy poczekać aż temperatury trochę wzrosną, wtedy straty będą lepiej widoczne. Dużą szansę na plony mają drzewa, które kwitną później, jednak nie będą to już owoce tak dobrej jakości

– mówi Dorota Niedbała, sadowniczka z Bikówka.

Po wyjątkowo mroźnej nocy z poniedziałku na wtorek, 22 na 23 kwietnia wielu rolników, a zwłaszcza sadowników w powiecie kozienickim obawiało się o swoje uprawy. Jak informuje jeden z nich, nocne zachmurzenie uchroniło jednak te tereny przed dużymi spadkami temperatury.

We wtorek rano rozmawialiśmy z Krzysztofem Grabcem, który ma 7,5 hektara sadu jabłoniowego w gminie Gniewoszów.

Przymrozki nas oszczędziły. Ta noc była krytyczna, ale warstwy chmur nad naszym regionem nie pozwoliły na duży spadek temperatury. Dolna granica to 1,5 stopnia Celsjusza na plusie. Ocalały nasze sady i te od nas w stronę północną, w kierunku Warszawy. Gorzej mogło być tam, gdzie nie było chmur, w okolicach Lipska i Ciepielowa – relacjonował pan Krzysztof.

Zapytaliśmy, czy są straty w sadach w regionie kozienickim w związku z przymrozkami?

Na pewno tak. Przymrozki były już we wcześniejsze noce. Ale straty można szacować po kilku dniach. Na środę zapowiadany jest deszcz, a po nim ocieplenie. Ja będę szczegółowo przeglądał uprawy w piątek i sobotę. Wtedy będę mógł powiedzieć więcej o szkodach. Nie sądzę jednak by były one katastrofalne. Na pewno zimno zniszczyło część zawiązków owoców, ale duża część się utrzymała – ocenia sadownik.

W przypadku bardzo dużych strat zostanie powołana komisja do szacowania zakresu i wysokości szkód w gospodarstwach rolnych. Na tej podstawie zostaną złożone wnioski o odszkodowania. Dokumenty zostaną dostarczone do gmin, a następnie do wojewody.

źródło: echodnia.eu

UDOSTĘPNIJ

Wicewojewoda świętokrzyski Michał Skotnicki: W powiecie sandomierskim straty będą duże

Nie ma co się cieszyć… Jednym przemroziło, a innym spadnie, bo nie zawiązało – mówi sadownik Wojtek Kot