Z rynku, w ramach pomocy dla sadowników, może zostać wycofane 150 tysięcy ton jabłek. Udział w mechanizmie wsparcia mają wziąć zakłady określone rozporządzeniem. W każdym razie nie będzie monopolu jednej firmy – informuję echodnia.eu
W tym momencie obserwujemy paraliż na runku sprzedaży jabłek. Po informacjach, że rząd planuje wprowadzenie mechanizmu wycofania jabłek z rynku, zakłady przetwórcze obniżyły cenę bądź całkowicie zaniechały skupowania. Program wycofania jabłek z rynku ma polegać na tym, że jabłko deserowe, które teraz jest w chłodniach będzie sprzedawane na przemysł. Sadownik za sprzedany kilogram będzie otrzymał zapłatę z zakładu oraz dopłatę ze Skarbu Państwa – podaje echodnia.eu
W tej chwili w chłodniach znajduje się około 800 tysięcy ton jabłek, z rynku, w ramach wycofywania, wukupiono by 150 tysięcy ton. Do tej pory około 200 tysięcy ton szło na wschód. Teraz eksport w tym kierunku jest niemożliwy.
Wedle założeń, w mechanizmie wycofania jabłek z rynku udział by wzięły zakłady mogące dziś przetworzyć jabłko deserowe na koncentrat i soki, na które dziś jest zapotrzebowanie na całym świecie. – Na naszym terenie są cztery takie zakłady, to przetwórnie w Koprzywnicy, Jasienicy w gminie Łoniów, Samborcu i Gołębiowie w gminie Lipnik – wymienia poseł Kwitek.
Jak tłumaczy, wedle założeń mechanizmu, sadownik wybierałby zakład, do którego dostarczałby jabłka, podpisywałby umowę na cenę z tą przetwórnią i na podstawie tej umowy składałby wniosek do agencji płatniczej. Najprawdopodobniej będzie nią Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Ta instytucja wypłacałaby pieniądze do rolnika.
– Z programu nie wszyscy sadownicy będą musieli korzystać. Każdy sam będzie musiał ocenić, czy zechce i ewentualnie gdzie jabłka będzie mógł sprzedać. Program ma na celu wycofanie części owoców, zwłaszcza tych odmian, które były eksportowane na Wschód. Kupno i sprzedaż ma odbywać się na uczciwych zasadach. Celem jest też wywołanie konkurowania o owoc wśród zakładów. Przecież przetwórcy tego owocu potrzebują – wyjaśnia poseł Marek Kwitek.
Na dziś możemy jedynie spekulować co do cen. Jest zamysł, by za kilogram owoców sadownik dostawał nie mniej niż 60 groszy przy sprzedaży do zakładu i 30 groszy dopłaty z budżetu Skarbu Państwa – czytamy na echodnia.eu
W działaniu ma brać udział także Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno – Spożywczych, który ma nadzorować zakłady oraz Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa.
Nie wiadomo nic o terminie, kiedy mechanizm mógłby wejść w życie. Zakłada się, że może to być maj.
– Mechanizm wycofania jabłek z rynku jest formą pomocy doraźnej, natomiast pracujemy nad rozwiązaniami systemowymi – podsumowuje poseł Kwitek
źródło: echodnia.eu
To jest działanie sprzeczne z zasadami wolnego rynku które obowiązują wszystkich z wyjątkiem chytrych włościan
Zakład da ile będzie chciał
Akurat