Do naszego portalu napisała sadowniczka, która chciała przekazać swoją opinię na temat kształtowania się cen jabłek i podejścia ogólnie do eksportu jabłek. Jak informuje w wiadomości: „Posiadam wieloletnie doświadczenie w eksporcie jabłek, współzarządzam także jedną z grup producenckich”. Czytamy dalej:
Sadownicy oraz eksperci dyskutują często na temat ceny produkcji jabłek, ale rzadko na temat marży jaka powinna być zadowalająca przy sprzedaży jabłek. Czy powinna ona wynosić 50%, 75%, 100% czy więcej?
Sadownicy na ogół wychodzą z założenia, że marża powinna wynosić ile się da. Często traktują sprzedaż jabłek jak transakcje giełdowe. Czy to jest dobre podejście?
Wszak wszyscy wiedzą, że większość inwestorów giełdowych traci swoje pieniądze na korzyść nielicznych , którzy mając wiedzę większą od innych i odpowiednie podejście psychologiczne potrafią te atuty wykorzystać. Reszta niestety budzi się, gdy jest zbyt późno. To samo dotyczy sadowników. Często mają nierealne oczekiwania odnośnie ceny jabłek powodowane pamięcią jakiegoś zawirowania cenowego sprzed roku czy jeszcze wcześniejszego okresu, kiedy to ceny były horrendalne z powodu braku jabłek, co u nas w Polsce zdarza się niezwykle rzadko , wszak mamy nadprodukcję jablek konsumpcyjnych i gdyby nie eksport oraz przetwórstwo część jablek pozostawałaby niezagospodarowana.
Wobec powyższego sadownicy raczej powinni się martwić o to, aby sprzedać jabłka w zadowalającej cenie dającej możliwość odtworzenia produkcji oraz stopniowego rozwoju gospodarstwa a nie wyczekiwać ceny z kosmosu, aby w tym momencie szybko sprzedać swój towar i zarobić krocie. Tym bardziej, że taką samą strategię przyjmuje większość producentów z branży, a jak wiemy taka strategia tylko wówczas daje wyniki gdy jest unikalna-wyjątkowa.
Zastanawia mnie także stosunek sadowników do grup producenckich i firm handlowych- traktowanie ich jak swoich wrogów, którzy chcą zniszczyć polskiego sadownika proponując niegodziwe ceny (wg sadowników) podczas, gdy powinni oni być traktowani jako partnerzy, z którymi wspólnie obmyśla się strategię sprzedaży jabłek na nowy sezon.
Wszak nie jesteśmy jedynym krajem produkującym jabłka na eksport, a wręcz przeciwnie, co roku dołączają nowe kraje, w których powstają nowe areały produkcji jak Mołdawia z coraz nowocześniejszymi sadami, które powstały dzięki kontaktom i uczeniu się od Polaków, Ukraina, gdzie za uprawę sadów zabrali się oligarchowie i powstały super nowoczesne kilkudziesięciohektarowe sady, gdzie przeważają nowoczesne odmiany poszukiwane w eksporcie jak gala Royal, gala schniga, golden, red chief, ponadto niższe koszty produkcji oraz dobrze zorganizowany wspólnie marketing pozwolił już zaistnieć ukraińskim jabłkom w Skandynawii, krajach Bliskiego Wschodu , gdzie śmiało konkurują z naszymi jabłkami, wreszcie Turcja, gdzie korzystne położenie geograficzne oraz zwiększające się rok rocznie nasadzenia pozwoliły zawojować rynki Bliskiego Wschodu oraz Indii, szczególnie w takich odmianach jak red chief, red cup, a także Iran, który od dawna był producentem jabłek, szczególnie odmiany golden i red chief, a gdzie zniesienie embarga handlowego pozwoliło rozwinąć sprzedawcom handlowe skrzydła w krajach Bliskiego Wschodu i Azji Południowo Wschodniej.
Nie wspomnę już o Stanach Zjednoczonych, które są wiodącym producentem odmian Red chief , Red delicious oraz wciąż wprowadzają i promują nowe klubowe odmiany jak Jazz, Kanzi i wiele innych. Ponadto skuteczny marketing sprawia, ze amerykańskie jabłka są najbardziej cenione i popularne w krajach Bliskiego Wschodu, szczególności Arabii Saudyjskiej, oraz w Indiach. Także włoskie i francuskie jabłka skutecznie blokują sprzedaż polskich jabłek w Niemczech , Wielkiej Brytanii i innych krajach Europy Zachodniej oraz konkurują z naszymi w krajach Afryki Północnej. Przy czym jakość jabłek ( szczególnie ich jędrność) wysyłanych na dalekie rynki krajów Bliskiego Wschodu oraz Indii musi być nienaganna , aby jabłka przetrzymały trudy dalekiej , często ponad 30 dniowej podróży oraz klimat i wysokie temperatury panujące w tych krajach , bowiem tradycyjnie owoce w tych krajach sprzedaje się na ulicy.
W drugiej połowie sezonu dochodzi konkurencja z krajów Ameryki Południowej : Brazylii, Argentyny, Chile oraz Nowej Zelandii, gdzie bardzo popularną odmianą jest gala Royal, która zawojowała rynki Bliskiego Wschodu i Azji, gdyż jej jędrne, soczyste , słodkie , niezbyt duże owoce dobrze się przechowują w każdych warunkach oraz są podzielne w dość licznych rodzinach arabskich i hinduskich czy indonezyjskich.
Do naszego tradycyjnego rynku rosyjskiego, gdzie polskie jabłka były lubiane i znane nie mamy już powrotu. A to stąd właśnie wziął się zwyczaj przetrzymywania polskich jabłek co najmniej do Nowego Roku, gdyż wlaśnie od pierwszego stycznie Rosja znosiła cła zaporowe na jabłka i kupcy rozpoczynali handel jabłkiem z importu.
Teraz musimy się ogniskować na nowych rynkach arabskich i azjatyckich a tam panują odmienne zasady. Handel rozpoczyna się wraz z początkiem zbiorów i trwa intensywnie do końca lutego, początków marca. Później handel już zamiera gdyż po pierwsze zwiększa się ryzyko, że jabłka dopłyną do odbiorców w złej kondycji, po drugie zaczną się pojawiać jabłka z półkuli południowej z nowego urodzaju w bardzo dobrej kondycji , a po trzecie zaczną się pojawiać miejscowe owoce egzotyczne.
Tak więc zwyczaj przetrzymywania jabłek w chłodniach KA do drugiej połowy sezonu w eksporcie na nowe rynki nie ma sensu, tylko generuje dodatkowe koszty, dodatkowe ryzyko jakości oraz ryzyko, że jabłka w ogóle nie zostaną sprzedane a zastąpią je jabłka z konkurencyjnych krajów.
Brak współpracy pomiędzy producentami a handlowcami- eksporterami, ukrywanie przez producentów volumenów zebranych jabłek w danym sezonie, skakanie ze sprzedażą od eksportera do eksportera i brak jakichkolwiek deklaracji oferowanych ilości ze strony producentów niezwykle utrudnia eksporterom zawarcie kontraktów sprzedaży z dobrymi wiarygodnymi odbiorcami, czyni także naszych eksporterów niewiarygodnymi w porównaniu z eksporterami z innych krajów.
Dla polskich jabłek, producentów i eksporterów byłoby dobrze, aby sytuacja zmieniła się jak najszybciej. Aby producenci rozpoczęli rzetelną współpracę od początku sezonu z wybranymi przez siebie firmami a te by mogły jak najlepiej zaoferować i sprzedać cały zaproponowany volumen. Tego właśnie wszystkim życzę.
Autor anonimowy