Produkcję jabłek można w dużym uproszczeniu podzielić na trzy grupy: jabłko deserowe, suchy przemysł oraz mokry przemysł. Można przyjąć, że jest to ustawione od owoców najładniejszych do najbrzydszych.
Jabłko deserowe to jest to, które najczęściej trafia na półki sklepowe u nas, ale lwią częścią tej klasy jest export do innych krajów z takim samym przeznaczeniem. Zdarza się, że znajdziemy tu wybór „extra”, I klasę, II klasę – w praktyce nie ma to większego znaczenia, często klasa I jest tylko większa średnicą od klasy II, a wybór extra jest rozsortowany w kartonie co 5 a nie co 10 mm – najważniejsze jest to, że generalnie jabłka deserowe spełniają parametry takie jak brak oznak żerowania szkodników, odpowiednie wybarwienie czy jędrność (twardość).
Suchy przemysł jest tym, co nie spełnia powyższych warunków – może to być jabłko za duże lub za małe, może być wybarwione w 40% a nie w wymaganych 50%. Najważniejsze w nich jest jednak to, że nadal są to owoce zdrowe, bez oznak gnicia itd. Zdarzają się tu uszkodzenia „mechaniczne” jak np. ślad po jakiejś gałęzi, delikatne obicie, ślad po jakimś szkodniku – w tym przypadku to nie przeszkadza. Ten sort jabłek jest generalnie przeznaczony na przeciery, soki tłoczone i generalnie tego typu przetwórstwo.
Mokry przemysł to w zasadzie pozostała reszta. Tu jest dosłownie wszystko – jabłka ze zgnilizną, połówki jabłek, ogryzki i wszystko co najgorsze z jabłek potraficie sobie wyobrazić. Ten towar mam nadzieję nie idzie nigdzie indziej poza koncentratem (z którego robi się potem większą część soków w kartonach) i winopodonymi wyrobami.
Oczywiście pamiętajmy o tym, że jest to dość uproszczony podział i uszkodzenia charakterystyczne dla suchego przemysłu, czasem przez przypadek znajdą się wśród jabłka deserowego. Zdarzy się też tak, że ktoś w skrzyni ma jabłka pół na pół suchego z mokrym przemysłem i całość pójdzie na ten drugi sort. To wszystko o czym piszę to mój, bardzo ogólny podział, aby ułatwić Wam zrozumienie niektórych rzeczy, jakie będę w przyszłości omawiał.
Teraz tak: istnieją oczywiście sady typowo przemysłowe, które mają zakontraktowane ilości przemysłu, nie martwią się przechowywaniem jabłek i sprawami z tym związanymi, ale na kilkuset sadowników których kojarzę nikt się tym nie zajmuje i teoretycznie każdy z nas zajmuje się produkcją jabłek deserowych. To jest pierwsza rzecz, którą musicie wiedzieć, zanim zacznę komentować obecny sezon. Sam jeszcze nie wiem, czy będzie jakaś inna „część” wprowadzenia, czy polecimy od razu z tematem. Czas pokaże.