Ostatnio, na jednym z portali konsumenckich pojawiła się informacja, że w sklepie znanej sieci można kupić jabłka odmiany Szampion, w cenie 0,69 zł za kilogram. – zaczyna tym zdaniem swój wpis IPSAD.
Dalej w wpisie czytamy:
Cena jak cena, widać klient zadowolony. Jabłka jak jabłka, typowa jakość z Lidla. Przesypane do starych kartonów jakieś wymieciny ze skrzyni. Jeśliby całą sytuacją potraktować jako eksperyment społeczny, to można wyciągnąć tu pewne wnioski:
-
Konsumenci zapamiętali już, że jabłko w markecie kosztuje około 1zł. Cena niższa to okazja a wyższa to drożyzna.
-
Jabłko krajowe w oczach klienta jest szarozielone, tłuste, obite i podgniłe. Niekiedy wymieszane z liśćmi. Nie nadaje się wprawdzie do bezpośredniej konsumpcji ale można zrobić z niego soczek
Dostawce już wie, że wszyscy mogą go pocałować w d…łoń. Cieszy go zarobek, podziw udziałowców i zazdrość konkurencji. Wie, że zawsze obroni go pan Witek.
Sklep jak to sklep. Parówki co pies ich nie zje, czy jabłka z Rajpolu, diabli wiedzą co smaczniejsze.
źródło: IPSAD