Sadownicy na Dolnym Śląsku alarmują: katastrofalne straty w owocach!
Mrozy z końca kwietnia zniszczyły uprawy owoców w wielu sadach na Dolnym Śląsku. Sadownicy zapowiadają, że w tym roku zbiory mogą być bardzo małe, a w niektórych przypadkach nawet zerowe. To oznacza drastyczny wzrost cen owoców w sklepach.
„To prawdziwa katastrofa!” – mówią sadownicy. Anna Szlączka z Lutyni informuje, że w jej sadzie straty wynoszą prawie 100%. „Z powodu mrozu, który przyszedł pamiętnej nocy z 22 na 23 kwietnia” – wyjaśnia. Podobnie jest w innych sadach w okolicy – czereśnie nie wydały owoców, a straty w jabłoniach sięgają 80-100%.
Głównym problemem była przyspieszona wegetacja. „3 tygodnie wcześniej wszystko się zaczęło. W zeszłym roku 6 maja była pełnia kwitnienia, gdyby w tym roku się to powtórzyło, tamte przymrozki z końca kwietnia nie wyrządziłyby takich szkód” – mówi Maciej Karczewski, sadownik z Lutyni.
Sytuacja jest dramatyczna nie tylko na Dolnym Śląsku. Sadownicy z całego kraju zgłaszają podobne problemy. Przedsiębiorcy zapowiadają, że ceny wielu owoców mogą drastycznie wzrosnąć. „Mówimy o stratach rzędu od 90 do 100%. Miejscami będzie ok. 70% strat. To są te lepsze scenariusze” – dodaje Maciej Karczewski.
Sadownicy obawiają się o przyszłość. „My jesteśmy jeszcze w o tyle dobrej sytuacji, że nasze gospodarstwa znajdują się blisko Wrocławia. A co z tymi, którzy mieszkają z dala od aglomeracji? Nie będą mieli żadnej szansy, żeby w jakiś sposób gdzieś dorobić, tak żeby było na rachunki” – mówi Anna Szlączka.
Resort rolnictwa zapowiada pomoc dla sadowników. Chodziłoby m.in. o niskooprocentowane kredyty z odroczonym terminem spłaty oraz dopłaty do hektara. Konieczne jest jednak dokładne oszacowanie strat w całym kraju.
Sytuacja w sadownictwie jest niezwykle trudna. Mrozy z końca kwietnia zniszczyły uprawy owoców, co oznacza drastyczny wzrost cen w sklepach. Rząd zapowiada pomoc dla sadowników, ale niezbędne jest szybkie i zdecydowane działanie, aby zapobiec katastrofie w tej branży.