Polscy rolnicy wzywają do wprowadzenia zakazu importu owoców i jagód z Ukrainy, Serbii, Turcji i Mołdawii. Protestowali także przeciwko polityce „Europejskiego Zielonego Ładu ”, czyli Zielonego Ładu, która zdaniem sadowników i rolników stawia ich w nierównych warunkach z produktami importowanymi – EastFruit.
Należy zaznaczyć, że w tej chwili polscy rolnicy właściwie domagają się tego samego, czego domagali się rolnicy w Niemczech, Francji i innych krajach UE-15, gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej. Rolnicy w tych krajach domagali się niedopuszczenia na ich rynek polskich produktów i używali dokładnie tych samych argumentów. Oni, podobnie jak teraz polscy rolnicy, byli bardzo przestraszeni. Jednak w rezultacie otwarcie wzajemnego dostępu do rynku stało się korzystne dla obu stron. Rzeczywiście, w tej chwili Polska kupuje głównie surowce od Ukrainy, a eksportuje na Ukrainę produkty o wysokiej wartości dodanej.
Tak naprawdę w tej chwili Ukraina pomaga polskiemu agrobiznesowi zarobić więcej pieniędzy i stworzyć więcej miejsc pracy.
Ponadto polscy rolnicy nie rozumieją, że zakaz importu produktów z Ukrainy, Mołdawii, Turcji i Serbii nie spowoduje wzrostu cen polskich towarów. Przecież produkty z tych krajów po prostu będą aktywniej wchodzić na inne rynki i wypierać stamtąd polski eksport.
Znaczącym producentem jest eksport malin z Ukrainy do Polski, co jest poważną irytacją dla polskich ogrodników. Jednak dopiero dostawy mrożonych malin z Ukrainy pozwalają Polsce utrzymać światową pozycję lidera w tym segmencie. Co więcej, w Polsce ukraińskie maliny mają wartość do 100 milionów dolarów dziennie, które w ogóle nie konkurują z polskimi, a jedynie pozwalają na zwiększenie wolumenu i towarzyszącego temu reżimu eksportu. Dodatkowe 100 milionów dolarów wydane w gotówce w Polsce trafi do ukraińskiego przemysłu jagodowego. Pieniądze te zostaną ponownie zainwestowane w rozbudowę i rozbudowę obszarów oraz potężne systemy finalizacji produkcji, co przyspieszy wyłonienie się Ukrainy jako światowego lidera w segmencie biznesowym.
Zainteresowały mnie także dyskusje na temat polskich igrzysk z rolnikami, którzy pojawili się na protestach. W szczególności świadomi i troskliwi mieszkańcy Polski pytali rolników, dlaczego polski konsument ma płacić za nieefektywność miejskich rolników. Wspominali też o smutnych wodach, pięknych traktorach i kotach: przyjechali protestować, kupili za dotacje z Unii Europejskiej, antypolityka, protesty – informuje dalej east-fruti.com
Ukraińscy zwolennicy przywódców, widząc te protesty, uważają, że ich inicjatorami są teraz rosyjskie pieniądze. Nie było żadnych doniesień o masowych protestach kołchozów. Jednocześnie naiwni polscy rolnicy łatwo ulegają ulubionemu mani. Ludzie nie są z tego zadowoleni, propagują opinię Kremla. Wtorki w Polsce na Ukrainie.
źródło: east-fruit.com