Ukraiński milioner Taras Barszczowski jest w Polsce ścigany listem gończym za oszukanie polskich producentów i udział w grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Tymczasem jego firmy swobodnie robią w Polsce interesy. Poszkodowani rolnicy domagają się bardziej zdecydowanych działań od służb i pokazują efekty własnego śledztwa – czytamy na wp.pl
– To, co się odbywa, to jakaś zabawa w ciuciubabkę. Jest ścigany listem gończym, ma ogromne długi, a jednocześnie cysterny jego ukraińskiej firmy swobodnie przekraczają granicę i dostarczają towar. Każdy taki pojazd przewozi koncentrat jabłkowy o szacunkowej wartości 160 tys. zł.Mówimy o milionach, które ten człowiek nadal może zarabiać – dodaje.
– Czekamy, aż podejrzany wyjedzie z Ukrainy do innego państwa, które zgodzi się nam go wydać. W Ukrainie nie funkcjonuje europejski nakaz aresztowania, a w związku z tym podejrzany musiałby być wydany w trybie ekstradycji. Jednak jednym ze standardów w relacjach między państwami jest niewydawanie własnych obywateli – mówi WP prok. Andrzej Jeżyński z Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
– Mimo zarzutów wobec Barszczowskiego jego firmy mogą prowadzić działalność w Polsce, gdyż według prawa podmiot gospodarczy jest samodzielny względem właściciela – tłumaczy prokurator.
Jak dowiedziała się WP, Zakład Ubezpieczeń Społecznych chciałby ściągnąć z kont upadłej przetwórni ukraińskiego przedsiębiorcy ponad 8 mln zł zaległych składek. Bankrut nie ma takiej gotówki. Urząd wpisał roszczenie do hipoteki gruntów, na których stoją zakłady. Firma Barszczowskiego w pewnym momencie działalności zaprzestała także płacenia podatku VAT (według danych na koniec 2021 roku było to 7 mln zł). Z kolei UOKiK chciałby ściągnąć z jego firmy 8 mln zł kary nałożonej za nadużywanie przewagi kontraktowanej w negocjacjach z rolnikami – podaje wp.pl
Źródło: WP.PL