Na mocy porozumienia powiatu z wojewodą mazowieckim na ziemi grójeckiej, w różnych miejscach powstało 319 miejsc dla uchodźców z Ukrainy. Jak poinformował starosta grójecki Krzysztof Ambroziak, w niedzielę o godzinie 20 w wyznaczonych punktach pojawiło się już 71 osób. Ta liczba zmienia się jednak z dnia na dzień, sytuacja jest dynamiczna – informuje echodnia.eu
Uchodźcy z Ukrainy trafiają między innymi do Domu Pomocy Społecznej w Nowym Mieście nad Pilicą, który prowadzą siostry zakonne. Przybysze zza naszej wschodniej granicy trafiają także do hotelu działającego przy Centrum Sportu i Rekreacji w Warce, do internatu Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Nowej Wsi, mogą zająć też pomieszczenia przy Domu Pomocy Społecznej w Tomczycach koło Mogielnicy oraz miejsca w wyznaczonych hotelach.
– Staramy się najpierw umieszczać takie osoby w jednej placówce, kiedy tam są już zajęte wszystkie miejsca, wtedy kierujemy je do następnych – dodaje starosta grójecki Krzysztof Ambroziak.
Włodarz zaznacza, że
Tysiące osób, uciekających przed wojną na Ukrainie, znalazło schronienie w prywatnych gospodarstwach sadowniczych czy hotelach robotniczych.
Sadownicy z okolic Warki zabierają z granicy kobiety i dzieci do swojego gospodarstwa i ofiarują im pomoc! https://t.co/CxQ7lM2RO0
— Kobieta w Sadzie (@kobietawsadzie) March 4, 2022
Dokładną ich liczbę dziś jest trudno oszacować. Bywa tak, że w jednym gospodarstwie przebywa obecnie nawet 15-20 osób z Ukrainy. Sporą część przybyszów ściągnęli na ziemię grójecką członkowie ich rodzin lub znajomi, którzy pracują w miejscowych gospodarstwach. Niektórzy za cel swej podróży po opuszczeniu Ukrainy obierają inne części Polski czy kraje zagraniczne, a tu jedynie zatrzymują się na kilka dni, aby odpocząć – informuje echodnia.eu
– Sam jestem związany z sadownictwem, mam też znajomych na Ukrainie. Duża część osób, która pracuje w gospodarstwach na Ukrainie pochodzi z zachodniej części tego kraju, okolic Lwowa, Równego. Ściągają oni tu swoje rodziny. Obecnie większość uciekających stanowią mieszkańcy Kijowa, Żytomierza czy innych miast ogarniętych wojną. Ci mieszkający we wsiach czy mniejszych miasteczkach pozostali jeszcze w swoich gospodarstwach i nie decydują się na opuszczenie rodzinnych stron. Trudno jednak powiedzieć, jak dalej rozwinie się sytuacja – dodaje starosta Krzysztof Ambroziak.
- źródło: echodnia.eu