Śliwkowe żniwa w pełni, ale sadownicy z Szydłowa nie mają rąk pełnych roboty. Wszystko przez wiosenne przymrozki, które odcisnęły piętno na tegorocznych owocach. Duże znaczenie miały również liczne ulewy oraz grad, który pod koniec maja dosłownie zbombardował sady w sołectwach Szydłów, Gacki, Mokre i Jabłonica. Opad był naprawdę silny, a podczas gradu ucierpiały nie tylko śliwy, ale również czereśnie, morele i jabłonie. Na wielu owocach było widać ślady nawet kilkunastu uderzeń, a niektórzy sadownicy oszacowali straty na prawie 100%.
Zazwyczaj z jednego hektara sadu można było zerwać około 20 ton śliwki. Obecnie jest to zaledwie jedna tona, a dla niektórych sadowników nawet taka ilość jest trudna do zerwania. Rolnicy, którzy nie mają ubezpieczonych sadów zgłosili się już do Urzędu Miasta i Gminy w Szydłowie z wnioskami o rekompensatę za straty poniesione wskutek przymrozków. Takich osób jest bardzo dużo, a większość z nich uprawia przede wszystkim śliwkę.
– W tym roku mamy praktycznie taką samą sytuację, jak w roku ubiegłym. Ponownie ilość owoców jest bardzo mała, a zbiory są o 20 razy mniej obfitsze niż zwykle – powiedziała Agnieszka Baxter, twórczyni marek Szydłowianka Śliwka w Czekoladzie i Dolina Purpurowa.
źródło: echodnia.eu