Na grupie FB „Sadownictwo – Doradztwo” pojawił się wpis: „Parafrazując klasyka: jakie mają być te ucznie jak nauczyciele takie głupie.”
Sadownicy są oburzeni ofertą jabłek, jaką wystawiła szkoła rolnicza w Mokoszynie i komentują:
Sandomierz chyba nie uprawia jabłek żeby zarobić tylko mają takie hobby do którego wrzucają pieniądze, które zarabiają w inny sposób To tylko podejrzenia. Mylę się? – pisze jeden z sadowników.
No cóż, jak to mówią, przykład idzie z góry i to raczej prawda, w tym przypadku wydawać by się mogło, że szkoła rolnicza, to raczej ta Góra, z której ma iść przykład, ale … jeśli przykładem ma być sprzedawanie najlepszych odmian eksportowych za cenę 50- 60 groszy, to pytam się, jak ma być dobrze. To już nawet śmieszne nie jest, co się w Sandomierzu wyprawia. Pasowało by dać ojcu Mateuszowi na mszę żeby pomodlił się za wlanie oleju do waszych pustych głów albo sfinansować wam zakup kalkulatorów bo raczej nikt tam liczyć nie umie. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem, ale to najdelikatniejsze słowa, jakie można o tym rejonie i o tej sytuacji powiedzieć. Pozdrawiam i życzę dużych wiatrów niech wam towar spadnie, może wtedy się uspokoi do dziadostwo. – komentuje sadownik Wojtek
Aby się pozbyć problemu.. – dodaje inny sadownik
Przecież to Sandomierz, miasto cudów i stolica januszy biznesu – komentuje sadownik