Pierwsze owoce kuszą swoim wyglądem, świeżością i zapachem. Wielu przypominają smak dzieciństwa. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, jak dużo pracy trzeba włożyć w to, żeby mieć owoce na początku maja. I że ten sezon tak naprawdę zaczął zaraz po ubiegłorocznych zbiorach.
Zaczynamy sadzić w lipcu. Do jesieni dbamy o rozrost korony systemu korzeniowego i jak największe rozrośniecie się sadzonek. W okresie zimowym okrywamy sadzonki i dbamy, żeby nie przemarzły. Codziennie odświeżamy i kontrolujemy o temperaturę w tunelach. W lutym staramy się pobudzić wegetację, również sadzonki przykrywamy, podlewamy, aż do okresu kwitnienia. Później nasze truskawki są zapylane przez trzmiele. I w dalszym ciągu, dzień w dzień, okrywamy sadzonki, tak aby mróz ani niska temperatura nie weszły nam do tuneli – mówi Michał Leleń.
Aż do Zimnej Zośki
Na początku maja więcej jest truskawki zagranicznej, ale to kwestia tygodni. Druga połowa maja będzie należała do polskich truskawek – przekonują Agnieszka i Michał Leleń.
Truskawki należą do najlepiej radzących sobie kategorii owoców deserowych. Rośnie produkcja szklarniowa i tunelowa. Producenci truskawek sukcesywnie przechodzą na uprawy tunelowe, co umożliwia zwiększenie produkcji, stabilizację jakości i zdecydowaną poprawę warunków pracy przy samym zbiorze.
Rośnie popyt i konsumpcja lokalna
Źródło: Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw