Rok był tak słaby, że większość owoców nadaje się jedynie na przetwory – ocenia Tadeusz Zelek z Sadowniczej Spółdzielni Handlowej w Łososinie Dolnej. Właśnie teraz sadownicy są w trakcie zbiorów jabłek, które w porównaniu do poprzednich lat jest niewielkie.
Wiosenne gradobicia, a także letnie nawałnice bardzo zaszkodziły producentom w całym powiecie nowosądeckim. W rejonie górskim najczęściej są to małe gospodarstwa, więc trudno będzie zarobić na bieżące utrzymanie upraw. Owoce zbierane w tym roku najczęściej trafiają na skupy i do tłoczni.
Cena owoców przemysłowych nigdy nie była rewelacyjna. W tym roku nie jest tak niska, ale koszty ogólne rosną – ceny nawozów, środków ochrony roślin oraz paliwa i energii elektrycznej
– zaznacza w rozmowie z RDN Nowy Sącz Tadeusz Zelek.
Rozmówca RDN uważa, że dla części sadowników ten rok może okazać się decydujący. Jeśli nie uda się im zarobić wystarczająco dużo, tak aby pokryć koszty prowadzenia upraw, prawdopodobnie część zrezygnuje z prowadzenia plantacji.
Od przynajmniej trzech lat produkcja owoców takich jak jabłka czy śliwki balansuje na granicy opłacalności. Producenci walczą z żywiołami. – Dwa lata temu dokuczyły nam przymrozki, potem było gradobicie. W 2020 roku znów dały o sobie znać mrozy, które przyniosły duże zniszczenia i tego plonu praktycznie nie było. 2021 rok pełen gradobicia i nawałnic, jest trzecim z kolei fatalnym – zauważa przedstawiciel Sadowniczej Spółdzielni Handlowej w Łososinie Dolnej.
Suweren chcioł suweren mo. Wczoraj w Kiloni na Werfystrasse w lidlu zapłaciłem za 2 kilo niemieckicch jabłek 3, 49 EURO kuna EURO(!!!). Jak myślicie ile sadownik dostał. Pracownikowi sezonowemu MUSI zapłacić 9,50 btutto/h.