Producenci owoców i warzyw krytykują unijną strategię „Od pola do stołu” i zadają pytanie kto zapłaci za wprowadzenie zapowiadanych zmiany. Dostało się także Komisji Europejskiej za zbyt powolne reagowanie na kryzys branży wywołany epidemią koronawirusa.
W formie video-konferencji odbyło się kolejne spotkanie grupy roboczej „Owoce i warzywa” Copa-Cogeca. Polskę reprezentował Michał Lachowicz przedstawiciel Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych delegowany na posiedzenie przez Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw.
Posiedzenie podobnie jak większość ostatnich spotkań w Copa-Cogeca poświęcona była ocenie strategii „Od pola do stołu” i obaw branży owocowo-warzywnej na jej wpływ na rolnictwo. Zwrócono uwagę, że zaproponowane rozwiązania będą stanowiły dla producentów rolnych dodatkowe obciążenie finansowe, które spowoduje wzrost kosztów produkcji, a co za tym idzie podwyżki cen żywności. Niestety nie wszystkie te obciążenia nie będą dotyczyć producentów spoza Europy.
– Największe obawy dotyczą tego kto za to zapłaci. Pewne działania, które planuje wprowadzić Komisja Europejska, nawet jeżeli uznamy, że są słuszne, spowodują pojawienie się dodatkowych kosztów produkcji. Tymczasem wielokrotnie sygnalizowaliśmy Brukseli, że musimy zmagać się z coraz ostrzejszą konkurencją spoza Unii Europejskiej. Ci producenci mają coraz szerzej otwarte drzwi na sprzedaż w Europie. A to co budzi nasz sprzeciw to fakt, że nie obowiązują ich takie same wymagania środowiskowe jak nas. Znosi się kolejne bariery a nawet otwiera rynek na oścież, ale pewne praktyki zakazane w Unii Europejskiej zagranicą są cały czas legalne – mówi Michał Lachowicz wiceprezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.
Zdaniem uczestników spotkania tworzy nierówne warunki konkurencji i stawia w uprzywilejowanej pozycji zagranicznych producentów żywności. Jego zdaniem wprowadzenie w życie strategii „Od pola do stołu” w zapowiadanym kształcie będzie kontynuowaniem takiej polityki Komisji Europejskiej. – Hiszpanie narzekają na marokańskie pomarańcze, Grecy na egipskie truskawki a my na ukraińskie jabłka – tłumaczy Michał Lachowicz.
Kolejnym tematem rozmów była kwestia pomocy dla rynku owoców i warzyw po kryzysie wywołanym przez epidemię koronawirusa. – Niestety finalnych rozwiązań jeszcze nie ma. Nie ma żadnych ustaleń tylko trwają przeciągające się konsultacje. Zdaniem wielu osób Komisji Europejska działa tutaj zbyt wolno. Bruksela w sytuacjach nagłych nie radzi sobie w szybkim podejmowaniu decyzji – relacjonuje Michał Lachowicz, którego zdaniem należałoby wprowadzić takie mechanizmy pomocy jakie miały miejsce po rosyjskim embargu na europejską żywność czyli np. dopłaty do niezbierania owoców czy dofinansowanie wycofywania towaru z rynku. – Zamknięte granice powodują, że w całej Europie brakuje pracowników sezonowych. Dotacja do niezbierania owoców i warzyw pomogłaby takiemu producentowi przetrwać. Niestety decyzji wciąż nie ma – podsumowuje M. Lachowicz z KZGPOiW.
źródło: fbzpr.org.pl