Plantatorzy malin w beznadziejnej sytuacji. „Nawet szpaków już nie odganiam”
Sytuacja plantatorów malin jest tragiczna. I to wcale nie przez brak rąk do pracy. Chętnych do sezonowego zarabiania przy owocach nigdy nie brakuje. Powód jest tylko jeden: import owoców z Ukrainy bardzo skutecznie obniża cenę. Na tyle, że rolnikom przestaje się to w jakikolwiek sposób opłacać. Być może ostatnią deską ratunku będzie inicjatywa rządu, który chce skontrolować jakość sprowadzonych do Polski malin i rozważa również skup rodzimych owoców.
Samo wyprodukowanie kilograma malin przy dzisiejszych cenach nawozów, odżywek, a także energii to koszt w okolicach 7 zł/kg. Jednak skup nie chce dać więcej niż 5 zł/kg. Tymczasem np. w Biedronce w promocji trwającej od 3 do 10 lipca opakowanie malin (w opisie jest, że polskich) 125 g kosztuje 7,99 zł. Kilogram wychodzi więc po 63,92 zł. To ponad 12 razy więcej od ceny skupu od polskich rolników.
Przecież to się w ogóle nie opłaca. Nie ma innej rady, tylko trzeba ograniczyć zbiory. Niech te owoce same spadną i tyle. Nawet szpaków już nie odganiam – mówi w rozmowie z Bizblog.pl Henryk Zbożnik.
Ceny malin: import z Ukrainy nie daje spokoju
Powodów takiej sytuacji jest kilka. Trzeba pamiętać, że ubiegłoroczne ceny wyraźnie wyższe od obecnych wywindował w głównej mierze strach przed brakiem żywności. I po gwałtownym wzroście cen, przyszedł też ich bolesny spadek. Inna sprawa, że polskich plantatorów dobija import owoców z Ukrainy. Członkowie Związku Sadowników RP napisali w tej sprawie list do premiera. Okazuje się, że import mrożonych malin z Ukrainy wzrósł o blisko 1/3 rok do roku i w 2022 r. stanowił 77 proc. całkowitego wolumenu importu (22,2 tys. ton). A to jeszcze nie wszystko. W I kwartale 2023 r. import mrożonych malin wrósł o 58 proc. r/r, przy czym te z Ukrainy stanowiły aż 80 proc. całego wolumenu.
Nawet 40 tys. t mrożonej maliny napłynęło do Polski z Ukrainy – czytamy w liście do szefa rządu, w którym plantatorzy przypominają, że to więcej niż połowa całej polskiej produkcji.
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi upiera się jednak, że import z Ukrainy nie jest tutaj wiodącym problemem, a zamieszanie cenowe mają wywoływać w pierwszej kolejności spore zapasy z zeszłego roku.
Tyle, że tego typu argumenty od rządu za wiele w sytuacji plantatorów malin nie zmieniają. A ta z dnia na dzień jest coraz gorsza. I okazuje się, że Henryk Zbożnik nie jest żadnym wyjątkiem.
Niektórzy plantatorzy już decydują się na drastyczne ruchy i przestali zbierać owoce – przyznał w rozmowie z money.pl Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Sytuacja jest na tyle poważna, że rząd musi interweniować. Już import zboża mocno rozchwiał zaufanie rolników do PiS, a teraz dochodzą jeszcze maliny. Dlatego bardzo poważnie rozważny jest rządowy skup owoców.
Analizujemy możliwości przeprowadzenia skupu owoców przez nasze dwie firmy. Szczegóły będą znane wkrótce – twierdzi Robert Telus, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
źródło: money.pl
Zaraz będzie po 3.5 tak jak dohler kazał. Zamiast się cieszyć że chłodnie cenę podbiły . Oj dzicz w tym kraju wyszła na ulicę