Jeszcze zanim zaczniemy drobna uwaga: każdy kto obserwuje portale branżowe pewnie natknął się na nagłówki typu: „dopłaty do zakładania sadów od 5 czerwca”. Tutaj słowo wyjaśnienia: większość branży jest przeciwna takim dotacjom, ich zdaniem to zniszczyło rynek, spowodowało nadprodukcję i zesłało pozostałe plagi na polskiego chłopa. I rzeczywiście od jakiegoś czasu mówiło się o tym, że w perspektywie 2023-2027 nie będzie już dopłat do zakładania nowych sadów. Jednak od 5 czerwca zaczyna się nabór jeszcze z perspektywy PROW 2014-2020, czyli to samo co działo się od 2016 roku. Taki nagłówek wywołuje emocje, ale sam nabór to nie jest nic nowego. W pewien sposób premiował nowe nasadzenia, być może za bardzo, ale tym zajmiemy się później. Mimo tego, nadal to nie jest żadna nowość – pisze na swoim Facebook Gospodarstwo Sadownicze Grzegorz Gwardys
O co chodzi w modernizacji?
Podstawy podstaw to 50/60% zwrotu od ceny netto inwestycji, nie więcej niż 250 tysięcy na gospodarstwo. Limit ten został podniesiony w grudniu 2022 roku, dlatego też wszyscy Ci, którzy do tej pory wykorzystali limit 200 tysięcy zwrotu mogą jeszcze ubiegać się o dodatkowe 50 tysięcy.
Najważniejszą sprawą jest jednak coś, co się nazywa współczynnik GVA, co na polski można przełożyć jako: „dochód z gospodarstwa” i musimy wykazać, że dzięki planowanej inwestycji współczynnik ten wzrośnie nam o 10%
Czy, można kupić ciągnik?
I tak i nie.
Jeżeli planujemy kupić ł̨ ciągnik, to takie coś jest nie do zrobienia w praktyce. Teoretycznie może zdarzyć się sytuacja taka, że ktoś posiada faktury na wynajem ciągnika i ta operacja kosztuje go około 10% rocznego przychodu, ale bądźmy poważni.
Jeżeli naszą inwestycją byłby tylko ciągnik, to oczywiście możemy uzasadniać, że będzie spalał mniej niż poprzednik, że całą robotę zrobimy szybciej, sprawniej itd., ale no raczej nie ma siły, że tylko dzięki temu dochód z całego gospodarstwa wzrośnie nam o 10%.
Tak samo sprawa wygląda z wózkiem widłowym, czy skrzyniami, choć wydaje mi się, że tutaj posiadanie faktur na wynajem jest już trochę bardziej prawdopodobne.
– proszę nie mylić tego z młodym rolnikiem, czy restrukturyzacją małych gospodarstw, bo tam można kupić tylko ciągnik.
Co więc trzeba kupić?
Standardowe rzeczy to opryskiwacze, rozsiewacze nawozów, rozrzutniki nawozów, urządzenia chłodnicze, platformy i sady.
W przypadku sprzętów jest jeszcze w miarę sensownie, bo te rzeczy rzeczywiście mogą wpłynąć na jakość i organizację produkcji. Możemy jechać szybciej nowym opryskiwaczem, a dzięki komputerowi sterującemu zaoszczędzić trochę wody, paliwa i środków ochrony, kiedy to maszyna to przeliczy i dostosuje do prędkości, zamiast robić to na oko. Na takiej samej zasadzie możemy uzasadniać wzrost jakości przez zakup innych maszyn, utrzymanie jakości przez uruchomienie chłodni.
Dochodzimy do tego znienawidzonego przez wielu momentu, bo zakładanie nowych sadów również w łatwy sposób dawało uzasadnienie wzrostu dochodów – formułka uzasadnienia brzmiała mniej więcej tak: mamy nowy sad, rozstaw jest gęstszy niż poprzedni sad, jest to nowa odmiana pożądana na rynku krajowym i zagranicznym, będzie tu mniej jabłka przemysłowego, będzie większa wydajność i wszystkie tabelki się zgadzały. Oprócz tego, że mieliśmy gotowe uzasadnienie wzrostu dochodów to zdarzały się wnioski, gdzie założenie sadu było koniecznością ze względu na punkty z ochrony środowiska, czy zwiększenia skali produkcji.
Pomysłów jest wiele, w każdym razie chodzi o samą ideę modernizacji, czyli co musimy zrobić w pierwszej kolejności. Dopiero jak mamy tego typu inwestycje, to do tego dokładamy ciągnik, skrzynie, przyczepki czy plac manewrowy z kostki brukowej – inwestycje te też w pewien mały procent mogą wpłynąć na poprawę dochodu, ale i tak najlepiej wszystko to połączyć w jedno, jako-tako spójne uzasadnienie.
Czy, będzie łatwo?
Teoretycznie więc nadal można wymieniać sady, jednak wydaje mi się, że przez całą negatywną otoczkę jaka wytworzyła się wokół zakładania nowych upraw będzie trochę trudniej. Nie wiem jeszcze, czy objawi się to dokładniejszymi kontrolami, czy w jakiś inny sposób. Być może oprócz samego założenia sadu trzeba będzie to uzasadniać w inny sposób – na przykład preferować odmiany o zwiększonej odporności na choroby. Możliwe, że trzeba będzie uzasadniać to lepszą logistyką, czyli na przykład założyć sad odmiany letniej, obok innej odmiany letniej, aby wytłumaczyć się w ten sposób, że na jednej powiększonej kwaterze już nie będziemy pryskać na przechowalnictwo. Odmiany drobnoowocowe obok innej odmiany drobnoowocowej, aby do większego kawałka wyjechać z zabiegiem na przerzedzanie. Ewentualnie trzeba będzie dostarczać dodatkowe umowy na zbyt towaru, czy oświadczenia z grup producentów, że ta odmiana będzie potrzebna. Pomysłów może być więcej – zarówno ze strony rolnika na uzasadnienie, jak i ze strony ARiMR na wymuszenie wykazania zasadności inwestycji, niemniej wydaje mi się, że dotychczasowa formułka nie wystarczy.
Czy to Ok, że nie będzie można sadzić w nowej modernizacji?
Najczęściej powtarzanym argumentem na nie jest to co wymieniłem na początku – jest to przyczyną nadprodukcji. Chociaż tak na dobrą sprawę nie spina się to już na etapie robienia wniosku.
Weźmy sobie przykład: w ramach modernizacji wymieniam 1ha sadu jabłoniowego na nowy. Wydajność wzrasta mi z 40 do 60 ton z hektara. W tabelce sprzedażowej wpisuje sobie zamiast 40 ton po 1zł za kg, to 60 ton po 1zł za kg.
Jeszcze nie jest podejrzanie? Ktoś słyszał o takich rzeczach jak popyt i podaż? Nie warto było brać pod uwagę zmiany ceny, bo przecież by się jeszcze coś na czerwono zaświeciło w tych Excelach. Teraz pomnóżmy sobie taką sytuację razy kilkadziesiąt tysięcy wniosków w skali kraju – ̨?
Są jednak argumenty na tak: jest tutaj przykład z portalu e-sadownictwo, może delikatnie coś przekręciłem, bo piszę z pamięci, niemniej szło to mniej więcej tak:
Rolnik A i Rolnik B.
Ten pierwszy przez cały PROW 2014-2020 wymieniał nasadzenia, w perspektywie 2023-2027 będzie mógł jeszcze skorzystać jeszcze z programów na zakup maszyn.
Ten drugi inwestował w maszyny. Nie wnikam w to, czy nie chciał czy nie miał potrzeby wymieniać sadu, ale już nie będzie mógł.
Czy takie zmiany są ok? Dwóch rolników wykorzystało PROW 2014-2020 na ile się dało, a nagle tylko jeden z nich będzie mógł coś zrobić z WPR 2023-2027.
Sam nie jestem fanem centralnego sterowania gospodarką z Brukseli, ale w kilka minut można opracować jakieś sensowniejsze rozwiązania dystrybucji tych pieniędzy. Do tej pory niestety większość wniosków wyglądała tak, że człowiek coś chciał, a i tak musiał do tego dołożyć wymianę kawałka sadu – albo żeby jakoś to wyglądało, albo kiedy brakowało punktów. Plagą jest to, że jeden mógł z czegoś skorzystać, a inny nie.
Oczywiście, w dłuższej perspektywie najlepszym rozwiązaniem byłoby zaprzestanie dofinansowywania takich inwestycji, a tak minęło kolejne kilka lat, pieniądze zostały wydane, ? ̇ , bo następne rozdanie na horyzoncie.
źródło i autor: Gospodarstwo Sadownicze Grzegorz Gwardys