Nawet dwa złote na litrze – o tyle wrosły ceny paliw w Polsce w ciągu ostatnich pięciu tygodni. Na wielu stacjach na Mazowszu litr oleju napędowego kosztuje ponad 7 złotych, co spowodowane jest obecną sytuacją w Ukrainie. Analitycy podkreślają: to szok cenowy bez precedensu i dodają, że przekroczenie pułapu 8 zł to kwestia kilku najbliższych dni.
Niestety – w obecnej sytuacji nie możemy nic zrobić – mówi w rozmowie z Radiem dla Ciebie Dawid Piekarz, ekspert z Instytutu Staszica. – Wszystkie czynniki wpływające na ceny paliwa na stacji są poza granicami kraju. Polskie koncerny zrobiły co mogły zabezpieczając kierunki dostaw inne niż Rosja, rządzący wprowadzili tarczę antyinflacyjną. Wiele więcej zrobić nie można – dodaje.
W ramach rządowej tarczy antyinflacyjnej VAT na paliwo został obniżony z 23 procent do 8 proc. Obniżka zaczęła obowiązywać od lutego tego roku.
Dawid Piekarz zwraca uwagę, że gdyby nie vatowska ulga byłoby jeszcze drożej. – To nie tak, że było paliwo po 6 złotych, a teraz jest po 7. Gdyby nie obniżka podatków ono kosztowałoby 8 złotych albo i więcej. Wciąż jesteśmy beneficjantami tych obniżek – zaznacza ekspert.
W tak niestabilnym otoczeniu ceny na stacjach mogą wyraźnie się zmieniać nawet w ciągu dnia. We wtorek za litr oleju napędowego w Warszawie trzeba było zapłacić 7,5 zł, za bezołowiową 95-kę 6,90 zł i prawie 3,5 zł za litr gazu. To wzrost o 40-50 groszy na litrze w porównaniu z cenami odnotowywanymi w poniedziałek.
Według ekspertów wzrosty cen pokazały, że groźba rozstania z rosyjską ropą będzie dla państw europejskich, w szczególności dla Polski, szokiem. Przejściowo sytuację na rynkach mogą uspokoić zapowiedzi Międzynarodowej Agencji Energetycznej o uwolnieniu części rezerw.
Źródło: RDC | Autor: Marta Hernik/AA/PG