w

Kataklizm dla sadowników w 2025 roku! Tak źle jeszcze nie było!

Kataklizm dla sadowników w 2025 roku! Tak źle jeszcze nie było – sezon może się zakończyć, zanim się zaczął

  • Rok 2025 może być najgorszym sezonem dla sadownictwa od dekad.

  • Zniszczenia obejmują kluczowe rejony produkcji jabłek i wiśni.

  • Sadownicy oczekują na reakcję rządu, programy pomocowe i działania kryzysowe.

To nie dramat – to katastrofa! Rok 2024 został okrzyknięty przez sadowników jednym z najgorszych w historii, ale wszystko wskazuje na to, że 2025 zapisze się jako jeszcze bardziej tragiczny. Natura nie zostawiła złudzeń – przymrozki, susze, gradobicia i brak stabilnych warunków pogodowych zdewastowały polskie sady. W wielu rejonach owoce nie doczekają zbiorów, a sadownicy stanęli przed pytaniem: czy ten sezon w ogóle uda się uratować?

Pogoda zniszczyła nadzieję. Przymrozki, grad, susza – wszystko naraz

Sezon rozpoczął się niepokojąco już w kwietniu i maju – przymrozki zdziesiątkowały kwitnące drzewa, zwłaszcza w rejonach południowo-wschodnich i centralnych. Sady, które przetrwały ten etap, zostały dotknięte przez kolejne klęski: susza i gradobicia spustoszyły sady w Sandomierzu i okolicach, gdzie potencjalnie zapowiadał się lepszy urodzaj niż w rejonie Grójca.

Kulminacja tragedii miała miejsce 14 lipca, kiedy potężna fala gradu przetoczyła się przez region od Białej Rawskiej, po Grójec, aż po Warkę. Tym razem nie była to lokalna anomalia – grad spadł na ogromnej powierzchni sadów, obejmując kluczowe zagłębia jabłoniowe kraju. Tam, gdzie jeszcze coś zostało – grad dopełnił zniszczenia.

Jabłka do przemysłu, nie do handlu

To, co dziś wisi na drzewach, w wielu miejscach nie nadaje się już do sprzedaży ani na eksport. Jabłka z przeciętą skórką nie dojrzeją, nie osiągną rozmiaru handlowego. Te z wgnieceniami zostaną przeznaczone co najwyżej na przemysł przetwórczy.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Kobieta w Sadzie (@kobietawsadzie)

Sadownicy liczyli na choćby średni plon – dziś modlą się o minimalny zbiór.

Wiśnie? Kompoty leżą pod drzewami

Szczególnie dramatyczna jest sytuacja plantatorów wiśni. Te, które miały być zebrane w połowie lipca, zostały strącone przez grad. W wielu sadach nie ma czego zbierać – owoce leżą na ziemi, rozbite, przejrzałe lub zainfekowane. Zbiory się nie odbędą, a rolnicy pozostali jedynie z kosztami produkcji i ogromnym ryzykiem chorób drzew.

Ochrona po gradzie? Nie ma okna pogodowego

Ratunkiem mogłyby być szybkie zabiegi ochrony chemicznej, szczególnie przeciwko szarej pleśni i patogenom wnikającym przez uszkodzoną skórkę owoców. Ale i tutaj natura pokazała pazur – prognozy zapowiadają kolejne dni z opadami, co uniemożliwia skuteczne wykonanie oprysków. Czas działa na niekorzyść, a brak interwencji to otwarte drzwi do infekcji całych sadów.

Czy to koniec sezonu 2025?

Jeśli warunki się nie poprawią, wielu sadowników może w tym roku zakończyć sezon przedwcześnie, nie osiągając nawet minimalnych przychodów z produkcji. Mówimy o tysiącach hektarów, setkach gospodarstw i milionach złotych strat. To nie tylko problem rolników – to zagrożenie dla całego łańcucha dostaw, przemysłu przetwórczego i rynku konsumenckiego.

UDOSTĘPNIJ

Zbiór wiśni: 5 kombajnów Weremczuk na areale ponad 200 ha!

PILNE zalecenia po gradobicu | Komunikat sadowniczy 15.07.2025