Produkcja przestaje się opłacać – mówi dla tokfm.pl sadownik z Wierzchucic, niedaleko Bydgoszczy.
W gospodarstwie rolnym i sadowniczym rodziny Klimkiewiczów z Wtelna (koło Bydgoszczy) trwa zbiór jabłek.
– Mamy takie odmiany jak: Delikates, Piros, Paulared, ale zaczynamy też zbierać odmiany zimowe, które przechowujemy potem przez cały rok, jak Gala czy Idared – wymienia Karolina Klimkiewicz-Wątorek.
– Zbiory będą dobre, bo owoców jest dużo. Jabłka są potem przechowywane w komorach beztlenowych, w odpowiedniej temperaturze. W ciągu roku, w miarę potrzeb, otwieramy je i wtedy owoce są świeże jak zdjęte z drzewa – opowiada.
Obfite zbiory to dla producentów chyba jedyna dobra wiadomość, bo już koszty produkcji i przechowywania owoców mogą spędzać sen z powiek.
– Cena za prąd będzie co najmniej pięć razy wyższa niż w tym roku – załamuje ręce Sebastian Szymanowski, dyrektor Grupy Producentów Owoców GALSTER w Wierzchucicach niedaleko Bydgoszczy.
– Roczny koszt prądu w naszej firmie był na poziomie 250 – 300 tys. złotych. Dziś musimy się liczyć z kwotą na poziomie półtora miliona złotych. Nie mamy tej rentowności, którą uzyskujemy standardowo z marży, a nie jesteśmy tego w stanie przenieść na naszych odbiorców – tłumaczy.
Rodzina Klimkiewiczów także czeka na podwyżki cen.
– Mamy jeszcze umowę z zeszłego roku, ale już wiemy, że ten wzrost będzie kolosalny. Szacujemy, że na cenie jabłka będzie to o 50 groszy więcej, tylko za samo jego przechowanie – wylicza pani Karolina.
Grupa Galster już podjęła decyzję o wyprzedaży jak największej ilości owoców.
– Chcemy minimalizować straty. Do końca roku będziemy sprzedawać nasze owoce na wszelkie możliwe rynki, także zagraniczne, żeby jak najmniej ich przechowywać – mówi nam Szymanowski.
źródło: miasta.tokfm.pl / czytaj cały artykuł