Coraz wyższe temperatury w okresie zimowym zaburzają cykl życia pszczół. Zdezorientowane panującą aurą owady wylatują z uli. Nie tylko narażają się na zamarznięcie, ale nawet po powrocie do ula, stają się bardziej podatne na choroby.
Pszczoły są owadami, których ciała muszą być utrzymywane w temperaturze powyżej 8 stopni Celsjusza. Pojedyncze zapylacze nie przetrwałyby zimy, jednak dzięki zwartej grupie w ulu mogą zbić się w tzw. kłąb zimowy utrzymujący temperaturę w wysokości 33 stopni Celsjusza. Wraz ze zmianą temperatury na zewnątrz ula, pszczoły podwyższają ją lub obniżają w jego wnętrzu.
O tej porze roku pszczoły powinny więc zapadać w płytki letarg. Niestety dzieje się inaczej – wysokie temperatury panujące w Polsce ogłupiają owady, zaburzając ich roczny rytm. W konsekwencji zdezorientowane opuszczają ule.
– Pszczoły są pobudzone, rozwijają się, konsumują więcej miodu, przez to niestety zapychają swój układ pokarmowy i są bardziej podatne na wszystkie choroby – mówi pszczelarz Krzysztof Tokajuk.
W sytuacji gdy następuje gwałtowne ochłodzenie, pszczoły znajdujące się poza ulem drętwieją, co w efekcie prowadzi do ich śmierci. Pszczelarze którzy posiadają pomieszczenia chłodnicze bardzo często zabierają ule czy całe rodziny pszczół na okres „ciepłej zimy” do chłodni aby zapobiegać opuszczaniu uli przez pszczoły.