Większość sieci handlowych popełniła w tym sezonie poważny błąd, oferując klientom czereśnie z importu. Polityka niskich cen za wszelką cenę tym razem się nie udała.
Ku zdziwieniu wszystkich obserwatorów rynku, w momencie rozpoczęcia zbiorów polskich czereśni, na półkach sklepów sieciowych dominowały czereśnie importowane, głównie z Turcji. Choć kusząco niskie ceny kusiły klientów, to jakość owoców z importu znacząco odbiegała od polskich.
Klienci głosowali nogami. Skutek był taki, że duża część handlu czereśniami przeniosła się do małych sklepików owocowo-warzywnych i na lokalne targi. Konsumenci woleli zapłacić więcej, ale mieć pewność świeżości, lepszego smaku i znanego pochodzenia owoców. Odezwał się również patriotyzm konsumencki – wielu Polaków chętnie kupowało polskie produkty, wspierając lokalnych rolników.
W efekcie polityka walki cenowej między sieciami handlowymi przyniosła im straty. Nie tylko finansowe, ale również wizerunkowe. Sieci straciły zaufanie klientów, którzy teraz kojarzą je z niskiej jakości produktami z importu.
Należy mieć nadzieję, że handlowcy wyciągną wnioski z tego błędu i w przypadku innych gatunków owoców, takich jak borówki, śliwki i inne, postawią na jakość i polskie pochodzenie.
Pamiętajmy, że klienci coraz częściej zwracają uwagę nie tylko na cenę, ale również na jakość i pochodzenie produktów.