Tegoroczne zbiory jabłek obarczone są ogromnym ryzykiem. Anomalie pogodowe, które dotknęły sadowników w tym roku, mogą doprowadzić do katastrofalnych strat. Eksperci ostrzegają, że jabłka zebrane w takich warunkach mogą nie przetrwać do wiosny, co przełoży się na poważne problemy w branży.
Jabłka „ugotowane” na drzewie
Wysokie temperatury w okresie zbiorów spowodowały, że jabłka dosłownie „ugotowały się” na drzewie. W efekcie owoce straciły jędrność i są bardziej podatne na gnicie. Jak twierdzi jeden z sadowników, parametr jędrności odmiany Jonagold w jego chłodni wynosi zaledwie 4,5, co jest wartością bardzo niską. Większość owoców będzie zmuszony sprzedać w ciągu najbliższego tygodnia.
Szybkie starzenie się owoców w chłodniach
Problemy z przechowywaniem jabłek pogłębiają się z każdym dniem. Sadownicy obserwują, że owoce bardzo szybko tracą jędrność i jakość. Niektórzy przechowujący odmianę Szampion, obawiają się, że jabłka nie dotrwają nawet do lutego / marca.
Przyczyny problemów
Przyczyn obecnej sytuacji należy szukać w szeregu anomalii pogodowych, które dotknęły sady w tym roku. Jesienne (2023r.) mrozy uszkodziły drzewa, a wiosenne przymrozki zadały kolejny cios. Dodatkowo, ekstremalnie wysokie temperatury w okresie zbiorów doprowadziły do pogorszenia jakości owoców.
Jeśli prognozy ekspertów się potwierdzą, w przyszłym roku możemy spodziewać się znacznego ograniczenia podaży polskich jabłek ale i tych z Europy. Zmniejszona podaż może prowadzić do wzrostu cen, które mogą sięgnąć nawet 3-4 zł za kilogram.
Sytuacja w sadach jest bardzo poważna. Anomalie pogodowe spowodowały, że tegoroczne zbiory jabłek są obarczone ogromnym ryzykiem. Sadownicy obawiają się, że znaczna część owoców nie przetrwa do wiosny, co może mieć poważne konsekwencje dla całej branży.