Wiosenne przymrozki, które dotknęły znaczne obszary Europy, przyniosły ze sobą dotkliwe straty w sadownictwie.Szczególnie mocno ucierpieli niemieccy sadownicy, którzy zmagają się teraz z konsekwencjami zniszczonych upraw.Sytuacja ta wywołała falę niezadowolenia, zwłaszcza po tym, jak okazało się, że Polska, Czechy i Austria otrzymały unijne wsparcie finansowe na odbudowę swoich sadów, a Niemcy nie.
Pory roku się pomyliły
Niezwykle szybka wegetacja roślin, spowodowana nietypowymi warunkami pogodowymi, sprawiła, że kwiaty i zawiązki owoców były wyjątkowo wrażliwe na niskie temperatury. Niespodziewane przymrozki w drugiej połowie kwietnia, z temperaturami sięgającymi nawet -5°C, okazały się katastrofalne w skutkach. Szacuje się, że w niektórych niemieckich gospodarstwach straty sięgnęły nawet 90%.
Unia pomogła, ale nie wszystkim
Polska, jako jeden z krajów najbardziej dotkniętych przymrozkami, otrzymała z funduszy unijnych aż 37 milionów euro.Kwota ta zostanie jeszcze podwojona z budżetu krajowego. Również Czechy i Austria otrzymały wsparcie w wysokości 10 milionów euro każda. Ta dysproporcja w przyznawaniu środków wywołała ogromne poruszenie wśród niemieckich sadowników.
Niemieckie landy szukają rozwiązań
W obliczu rosnącego niezadowolenia, władze poszczególnych niemieckich landów rozpoczęły poszukiwanie własnych rozwiązań. Proponowane kwoty wsparcia, choć znacznie niższe od tych przyznanych przez Unię Europejską (od 2 do 6 milionów euro), są niewystarczające w stosunku do poniesionych strat.
Dlaczego Niemcy nie otrzymali pomocy?
Pytanie o to, dlaczego Niemcy nie zostały objęte unijną pomocą, pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi. Możliwe, że decydującą rolę odegrały różnice w procedurach składania wniosków, kryteriach oceny szkód lub po prostu ograniczone środki finansowe dostępne w ramach unijnego funduszu.