– Polskie państwo dopuściło do tego, umożliwiło pewnym cwaniakom rynkowym skorzystanie z furtki, a może nawet otwartej bramy, która doprowadziła do załamania wielu rynków w Polsce – powiedział w Programie 1 Polskiego Radia Mirosław Maliszewski.
W całym kraju trwają protesty rolników, którzy wyrażają sprzeciw wobec napływu towarów z Ukrainy do Polski i wobec polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Zablokowane zostały też przejścia graniczne z Ukrainą.
Mirosław Maliszewski powiedział w radiowej Jedynce, że rolnicy słusznie protestują przeciwko zapisom Zielonego Ładu. Przypomniał, że związane z nim ograniczenia zostały „za zgodą lub z inicjatywy komisarza Wojciechowskiego z PiS podjęte”. Gość Jedynki stwierdził, że oznacza to pogorszenie konkurencyjności polskich rolników, a sprawa importu z krajów, które standardów europejskich spełnić nie muszą, jest z tym powiązana.
– Polskie państwo dopuściło do tego, umożliwiło pewnym cwaniakom rynkowym skorzystanie z furtki, a może nawet otwartej bramy, która doprowadziła do załamania wielu rynków w Polsce – ocenił Maliszewski.
Odnosząc się do protestów rolników, Maliszewski podkreślił, że „polscy rolnicy, ci, którzy protestują i którzy mają problem dzisiaj związać koniec z końcem, nie mogą być tymi, którzy w imię solidarności międzynarodowej wezmą na siebie cały ciężar pomocy Ukrainie”.
Polityk zwrócił uwagę, że rolnictwo na Ukrainie ma inną strukturę niż w UE. – To są gospodarstwa oligarchiczne idące w setki albo nawet tysiące hektarów i bardzo często te gospodarstwa wcale nie są własnością obywateli Ukrainy – zaznaczył.
Jak wskazał, może tu być drugie dno, że inwestorzy, którzy weszli na Ukrainę, chcieliby mieć dostęp do europejskiego rynku zbytu, a nie spełniać kryteriów europejskich.
Mirosław Maliszewski zaznaczył, że po decyzjach z lat 2022 i 2023 rolnicy ukraińscy i produkty ukraińskie już w UE są.
– Jeżeli nie ma żadnych granic, nie ma żadnych systemów jakości, które powinny być przestrzegane, jeżeli nie ma żadnych ceł, kontyngentów ilościowych, to de facto produkty ukraińskie mają dostęp do europejskiego rynku zupełnie bez żadnych ograniczeń – wyjaśnił.
Jak podkreślił, polscy rolnicy na to zgody nie wydawali.
źródło: jedynka.polskieradio.pl