Sezon zbioru czereśni trwa w najlepsze. Mimo ostatnich deszczowych dni, producenci dwoją się i troją, aby zachować wysoką jakość owoców dla konsumentów. Sadownikom zależy na produkcji dobrej jakości owoców, gdyż mogą uzyskać wtedy wyższe stawki. Aktualnie producenci zrywają odmiany takie jak, Staccato, Kordia, Sweetheart, zaraz ruszy zbiór Reginy. To jedne z smaczniejszych dostępnych aktualnie odmian.
Na rynkach hurtowych kilogram polskiej czereśni kosztuje od 9,00 do 22,00 złotych za kilogram. Realnie za najwyższej jakości towar producenci otrzymują w granicach 17,00 – 20,00 złotych za kilogram. Oczywiście można dostać towar słabszej jakości, wtedy i cena jest znacznie niższa. Często towar oferowany w najniższej cenie pochodzi z chłodni i niestety nie prezentuje się dobrze, ale na takie czereśnie, jak widać również są nabywcy. Rozbieżność cenowa jest duża, a co za tym idzie konkurencja również.
Najbardziej kuriozalna sytuacja jest natomiast w sklepach. Polska jest w szczycie sezonu zbioru, a tymczasem na sklepowych półkach (w większości) jest proponowana czereśnia importowana (czereśnie z Grecji i Turcji)!
Czereśnie z importu bardzo często są niesmaczne, małe, zgniłe lub ich jakość daleko odbiega od tej oferowanej przez polskich producentów. Dlaczego sklepy nie wspierają polskich producentów czereśni?
Brak stabilizacji cenowej, prowadzenie produkcji pod chmurką oraz wciąż rosnące koszty produkcji to tylko trzy z wielu problemów, z jakimi borykają się producenci. Dodatkowo wisienką na torcie do upadku polskiego rolnictwa jest promocja czereśni importowanych w szczycie polskiego sezonu zbioru. Ceny czereśni importowanych w sklepach są w zatrważająco niskich cenach, a jakość towaru… daje wiele do życzenia.
W rozmowie z jednym z producentów dowiadujemy się że, produkcja czereśni staje się opłacalna przy założeniu, że minimum owoców z hektara jest od 15 do 20 ton, w cenie rzędu około 13 zł/kg.