Lektorat rządzący PIS od kilku miesięcy stara się budować dobry wizerunek wśród rolników informując o różnych zmianach, mających korzystny wpływ dla rolnictwa.
Bardzo dużo czasu jest również poświęconego cenom nawozów, które drastycznie wzrosły.
Jak zauważa jeden z naszych czytelników:
Odnośnie dopłat: 1000 zł do ha było w 2004 roku, można było kupić za to 3,5 tony saletry lub 500 litrów napędu. Dzisiaj po 18 latach do hektara jest 707 zł i można za to kupić 200 kg saletry lub 100 litrów napędu. Mówi to coś komuś?
< zobacz aktualne ceny nawozów >
Komentarz sadownika dotyczący cen i dopłat jest bardzo trafny ale jak informuje dalej sam sadownik:
Trafne komentarze w zasadzie ludzi nie interesują. Mam 180 ha Gospodarstwo Rodzinne i koszty produkcji w stosunku do roku 2021 wzrosły nominalnie o 700 tys złotych. A żaden Bank nie chce mnie kredytować. Nie coz takie życie skoro 80% Banków jest w rękach Zachodu. Z Polski chce się zrobić kraj zależny żywnościowo…
Kto jest winny tej sytuacji? Rządzący winią pandemie, trudną sytuację handlową z sąsiadami i inflacje…
Ceny wszystkiego wzrosły a zarobki rolników (oraz zwykłych przeciętnych ludzi) z roku na rok coraz bardziej się kurczą.
Czy dobrym rozwiązaniem Waszym zdaniem będą dopłaty dla rolników do zakupu nawozów?