w ,

Fundusz Klęskowy zamiast ubezpieczeń?

Wiosną 2006 roku Sejm przyjął zmiany do ustawy dające możliwość ubezpieczenia owoców i warzyw z dopłatami do polis z budżetu państwa. Sadownictwo jest tą gałęzią rolnictwa, która jest szczególnie narażona na ryzyko uszkodzeń od klęsk, szczególnie wiosennych przymrozków i gradu.

Przez kilkanaście lat system zmieniał się i zainteresowanie ubezpieczeniami wzrastało. Budżet przeznaczał coraz więcej pieniędzy na dopłaty, a sadownicy przekonali się, że to ważny sposób zapewnienia dochodów w przypadku zdarzenia pogodowego. Liczba ubezpieczonych wzrastała, co było bardzo dobrym objawem.

Niestety od dwóch lat sadownicy praktycznie nie mogą się ubezpieczyć od najważniejszych ryzyk. Budżet państwa ogranicza ilość pieniędzy na dopłaty, a komercyjne firmy ubezpieczeniowe nie chcą zawierać umów. Sadownicy są więc pozostawieni samym sobie, co przy wynikającym z innych przepisów obowiązku ubezpieczenia minimum 50 % upraw, stawia ich w gorszej pozycji choćby przy ubieganiu się o niektóre mechanizmy PROW-u.

Jak więc wybrnąć z sytuacji, że ubezpieczenie jest obowiązkowe, państwo nie chce dopłacać do sadowniczych polis, firmy nie chcą ich zawierać, a sadownik nie dość, że nie ma ochrony w przypadku zdarzenia, to jeszcze nie spełnia ciążącego na nim ustawowego obowiązku? Kilka lat temu widząc problemy w funkcjonowaniu systemu dotowanych ubezpieczeń, w tym problemów z wysokością składek i rzetelnego szacowania strat Związek Sadowników RP opracował własny projekt Funduszu Klęskowego. Jego autorami byli członkowie związku- Henryk Majewski i Piotr Zieliński-, którzy w wielu miejscach dokonywali jego prezentacji. Tak było m.in. w sejmowej Komisji Rolnictwa i Ministerstwie Rolnictwa. Mimo jego wielu zalet nie doczekał się on niestety poparcia władz i nadal nie funkcjonuje. Oto jego główne założenia:

  • system ma być powszechny i obowiązkowy, przez co składka będzie relatywnie niska,
  • składka ma być automatycznie pobierana w momencie naliczania i wysyłania dopłat bezpośrednich,
  • środki nie będą zasilały komercyjnych firm, tylko będą trafiały do specjalnego Funduszu administrowanego przez ARiMR, a będącego jednostką Ministra Rolnictwa,
  • w Funduszu będzie powołana Rada Nadzorcza, w skład której będą wchodzili przedstawiciele rolników, organizacji branżowych, przedstawiciele ARiMR i przedstawiciel Ministra Rolnictwa,
  • szacowania strat będą dokonywały organy Funduszu w osobach niezależnych rzeczoznawców, a nie przez zainteresowane niskimi odszkodowaniami firmy komercyjne,
  • w przypadku zysku Funduszu będzie on przechodził na kolejny rok, co może skutkować zmniejszeniem kolejnej składki,
  • Fundusz będzie też zasilany środkami z budżetu państwa i Unii Europejskiej, co również wpłynie na zmniejszenie składek.

Taki lub zbliżony model funkcjonuje w niektórych krajach i sprawdza się w praktyce, dając rolnikom relatywnie tanie zabezpieczenie przed stratami wskutek utraty plonu.

Zyskał on akceptację praktycznie wszystkich polskich organizacji branżowych działających w naszym sektorze.

Pozwala on także na „pozbycie” się przez Państwo jednego z większych politycznych kłopotów, które zawsze mają miejsce, jeśli skala strat jest duża. Nasz projekt likwiduje niemal wszystkie patologie obecnie występujące. Polecam wszystkim lekturę znajdujących się w załączniku założeń Funduszu Klęskowego opracowanego przez Związek Sadowników RP. Mam głęboką nadzieję, że zapoznają się z nim także obecnie sprawujący władzę w Ministerstwie Rolnictwa i rozpocznie się prawdziwa dyskusja nad wdrożeniem mechanizmu, który może zastąpić obecnie praktycznie nie działający system dotowanych ubezpieczeń od klęsk żywiołowych w rolnictwie. Wszystkim powinno na tym zależeć.

Mirosław Maliszewski, Prezes Związku Sadowników RP.

źródło: polskiesadownictwo.pl

UDOSTĘPNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wylatują całe kwatery sadów! Sadownicy przerażeni! Powód?

Zawiązki lecą garściami! Jaka odmiana najbardziej się obsypuje?