w

90% żywności produkuje 10% gospodarstw ?!

Dlaczego nikt w UE nie będzie umierał za umowę Mercosur i zredukowaną WPR?

Marginalizacja rolnictwa jako sektora gospodarki

Odpowiedź na to pytanie, w mojej ocenie,  brzmi: bo rolnictwo w Unii Europejskiej  nie ma już tak wielkiego znaczenia jak kiedyś, a 90% żywności produkuje 10% gospodarstw i to tych największych, które są przygotowane do konkurowania w nowych warunkach ekonomicznych.

Nowy Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi –  Stefan Krajewski ogłosił niedawno, że nie ma większości blokującej umowę handlową z krajami Ameryki Południowej. Wynika to z prostego faktu, że w większości krajów Unii Europejskiej, rolnictwo nie odgrywa już tak znaczącej pozycji w strukturze gospodarki i PKB danego kraju jak kiedyś, a produkcja żywności rozwija się w wielu nowych miejscach na mapie Świata. Według danych Banku Światowego za 2021 rok, udział rolnictwa, leśnictwa i rybołówstwa w PKB w różnych państwach Starego Kontynentu jest bardzo zróżnicowany.

Jak podaje portal Forsal, Niemcy są jednym z najmniej zależnych gospodarczo krajów w Europie w zakresie rolnictwa. U naszych zachodnich sąsiadów wkład rolnictwa w PKB to tylko 0,9 proc. Jeszcze mniejszy wkład w PKB rolnictwo ma w Wielkiej Brytanii (0,7 proc.) i Szwajcarii (0,6 proc.). Wśród państw członkowskich UE najbardziej zależne od rolnictwa są gospodarki Łotwy, Rumunii i Bułgarii, gdzie wkład rolnictwa do PKB wynosi odpowiednio 4,2 proc., 4,3 proc. i 4,4 proc. W Polsce rolnictwo to 2,2 proc. PKB. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja państw europejskich spoza UE. Rolnictwo ma ogromne znaczenie w Albanii, gdzie aż 17,7 proc. PKB to wkład rolnictwa. W Ukrainie produkcja rolna odpowiada za 10,6 proc. PKB, podobnie jak Mołdawii (10,6 proc.). Wysoki udział w PKB rolnictwo ma też na Białorusi (6,8 proc.) oraz w krajach bałkańskich, które kiedyś tworzyły byłą Jugosławię: Serbia, Czarnogóra, Kosowo (wszystkie ponad 6 proc. PKB) oraz Bośnia i Hercegowina (ponad 5 proc.). Widać tu pewną zasadę ekonomiczną, że wraz ze wzrostem zamożności danego kraju i dynamiką jego rozwoju spada udział rolnictwa w jego gospodarce. To przemysł i usług są motorami napędowymi gospodarek najbardziej rozwiniętych i najbogatszych krajów Świata w obecnej dobie ponieważ generują dużo wyższą wartość dodaną i zyski aniżeli produkcja rolno-spożywcza.

 Rozwój rolnictwa w krajach, gdzie ta produkcja jest najtańsza a bezpieczeństwo żywnościowe

Ta tendencja nasila się w ostatnim okresie czasu, kiedy to olbrzymie  światowe koncerny zaczęły inwestować w produkcję żywności tam, gdzie jest ona tańsza aniżeli w Europie. Mowa tutaj o krajach Ameryki Południowej, USA, Oceanii czy Ukrainie i Rosji. To są dzisiaj spichlerze zaopatrujące cały Świat w produkty rolne i pchające się na intratny rynek Unii Europejskiej. Do tego dochodzą Chiny, które były dużym importerem żywności ale budują swoją samowystarczalność w tym względzie chociażby poprzez dynamiczny rozwój produkcji wieprzowiny.

Co to oznacza, w kontekście ekonomicznym? Nie mniej nie więcej, to, że nasz dobrobyt będzie w przyszłości zależał w dużo większym stopniu od rozwoju przemysłu a nie rolnictwa. Bo to przemysł generuje marże i płaci podatki. Rolnictwo jest w krajach UE sektorem dotowanym czyli przyjmującym transfery finansowe z innych działów gospodarki. Jeśli te działy nie będą się rozwijały to nasz rozwój i zamożność Europejczyków, w tym dobrostan rolników, staną pod znakiem zapytania.

W kontekście społecznym, czyli osób zatrudnionych w rolnictwie w krajach Unijnych, jest ich coraz mniej. Młodzi ludzie nie chcą podejmować trudu i ryzyka podejmowania działalności rolniczej i szukają pracy w przemyśle lub usługach. Dlatego obecne protesty w Brukseli są raczej mało znaczące i niezbyt liczne. Dodatkowo bardzo wiele tych największych gospodarstw UE jest już przygotowana na konkurencję z tanią żywnością czy działania na rzecz klimatu. Dowodem jest postawa Duńczyków, którzy przejęli prezydencję w UE i będą dążyć do wprowadzenia w życie umowy z krajami Mercosur czy zasad zielonego ładu. Warto nadmienić, że wielkość średniego gospodarstwa w Danii to około 80 ha. Dodatkowo rolnicy z wielu krajów UE są dużo lepiej zorganizowani w spółdzielnie i grupy producentów rolnych oraz posiadają udziały w zakładach przetwórczych, co pozwala im na pozyskanie dodatkowych dochodów w formie dywidend z działalności przetwórczej.

Można postawić śmiało tezę, że gdyby nie dopłaty z budżetu WPR, rolników w UE było by znacząco mniej niż obecnie a gospodarstwa i produkcja rolna byłyby prowadzone przez coraz większe podmioty o charakterze korporacji. Ten proces, moim zdaniem, będzie postępował w przyszłości.

Oczywiście, po epidemii Covidu oraz wojnie w Ukrainie znowu znaczenia nabiera kwestia bezpieczeństwa żywnościowego. Komisja Europejska podpisując umowę z Mercosurem czy wpuszczając Ukrainę na rynek wewnętrzny UE naraża nasze bezpieczeństwo żywnościowe licząc na zyski z przemysłu. Zdaniem Wielkopolskiej Izby Rolniczej postawienie na to bezpieczeństwo musi dzisiaj ponownie wybrzmieć w debacie o nowej WPR, szczególnie w kontekście globalnych zawirowań i sytuacji konfliktowych.

Inna sytuacja rolnictwa w Polsce

Nieco inaczej przedstawia się sytuacja rolnictwa w Polsce. Mamy ciągle bardzo dużo gospodarstw rolnych, w tym te małe i średnie oraz dużo chętnych, młodych rolników. Jesteśmy wiodącym eksporterem wielu płodów rolnych i produktów spożywczych. W ostatnich latach bardzo wiele zainwestowaliśmy w branżę rolno-spożywczą. Wiele z naszych gospodarstw rolnych musi się ciągle powiększać i modernizować, czego nie muszą robić rolnicy z bardziej rozwiniętych krajów UE. Nasze rolnictwo opiera się na rolnikach indywidualnych i ich rodzinach a nie korporacjach. WPR w dotychczasowej formie z solidnym elementem inwestycyjnym jest nam potrzebna jak tlen. Nie jesteśmy jeszcze dzisiaj w stanie konkurować z korporacjami, które produkują tanią żywność i będą ją bez ochrony celnej sprzedawać na rynku wewnętrznym UE. Obrona naszych interesów rolniczych w ramach Unii Europejskiej to największe zadania przed którym stoi nowy Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz kolejne rządy. To również zdanie całej branży, która musi oprzeć swoje działanie na wartości dodanej i marce a nie niskich kosztach produkcji, na których budowaliśmy naszą rolno-spożywczą potęgę do tej pory. Zdecydowanie rolnicy muszą bardziej niż do tej pory współpracować z sobą i tworzyć struktury gospodarcze, które będą w stanie skutecznie poprawiać ich pozycję i siłę marketingową na rynku. Podsumowując obawiam się tego, że na arenie walki o rolnictwo i budżet, Polska zostanie niestety osamotnione a dla nas są to ciągle bardzo ważne kwestie.

Opracowanie:

Andrzej Przepióra

źródło: Wielkopolska Izba Rolnicza

UDOSTĘPNIJ

Nagły opad gruszek 'Konferencja’ w 2025 roku – Dlaczego owoce masowo spadają z drzew?

Ceny jabłek przemysłowych idą w górę!