Zenon Martyniuk promuje polskie jabłka… zupełnie za darmo! Sadownicy, czas to wykorzystać
Na Instagramie Marka Kotyńskiego pojawił się wyjątkowo ciekawy fragment rozmowy z Zenonem Martyniukiem, który — zupełnie mimochodem — zrobił polskim jabłkom najlepszą reklamę, jakiej od dawna nie widzieliśmy.
Okazuje się, że król disco polo w podróży najchętniej sięga po… jabłka Ligol. I mówi o tym z taką naturalnością i sympatią, że trudno o lepszą, bardziej autentyczną promocję naszych rodzimych owoców.
Co dokładnie powiedział Zenon Martyniuk?
W rozmowie o smakach dzieciństwa i jedzeniu w trasie artysta stwierdził:
Jeżeli jadę samochodem, bardzo lubię jabłka. Codziennie jem ich w granicach trzech, czterech przez cały rok. Ostatnio w Stanach polubiłem jabłka Honeycrisp, czyli miodowe, bardzo słodkie. Próbowałem takie z różowym miąższem, nie białym. Jeżeli chodzi o polski rynek, to najbardziej uwielbiam jabłka Ligol. Mam swoje ulubione jakieś tam bary po drodze sprawdzone.
Wyświetl ten post na Instagramie
W czasach, gdy budżety na kampanie medialne idą w miliony złotych, a efekt bywa przeciętny (to i tak nad wyraz pozytywne moje stwierdzenie), taki spontaniczny przekaz jest na wagę złota. Tym bardziej, że — jak wiemy — masowe akcje promocyjne często rozmijają się z celem. Bo co daje spotkanie w eleganckim „Hiltonie”, na którym piekarzom tłumaczy się, że powinni jeść więcej chleba? Dosłownie nic.
A tutaj mamy żywy przykład, że osoba lubiana przez miliony Polaków mówi o jabłkach z sympatią, naturalnie, bez scenariusza i bez „ustawki”. Jeśli którakolwiek z grup producenckich chce zaistnieć w przestrzeni publicznej, to właśnie teraz jest najlepszy moment.
Naprawdę warto, żeby sadownicy się odezwali, podziękowali Zenonowi i wysłali mu paczki pięknych jabłek. Taka uprzejmość może przynieść o wiele większy efekt niż kosztowne kampanie, które często nie docierają do konsumenta.






