Styczeń upływa pod znakiem anomalii pogodowych. Wysokie temperatury w styczniu nie cieszą sadowników, którzy drżą o swoje uprawy. Ciepły styczeń może doprowadzić do tego, że w sklepach zapłacimy więcej za owoce – czytamy w RADIO ZET.
Anomalie temperaturowe. Sadownicy drżą o zbiory
Pogoda w styczniu zaskakuje temperaturami. W ciągu dnia termometry wskazują nawet 10 stopni na plusie – wysokie temperatury utrzymują się od niemal dwóch tygodni, co jest wyjątkowe jak na tę porę roku. To wywołuje niepokój wśród sadowników, którzy drżą o swoje uprawy.
Reporter Radia ZET Mateusz Szkudlarek rozmawiał z fachowcami, a ci nie mają złudzeń. Anomalie to skutek zmian klimatycznych. – Wszystko stanęło na głowie. W styczniu rośliny są najbardziej odporne na przymrozki. A tymczasem mamy falę ciepła – powiedział profesor Mirosław Sitarek z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach.
– To sprawie, że późniejsze przymrozki będą jeszcze większym zagrożeniem dla upraw. Sadownicy wydadzą więcej na ochronę owoców, a to przełoży się na cenę jabłek w sklepie. Część może w ogóle nie nadawać się do sprzedaży, a sama uprawa stanie się jeszcze mniej opłacalna – dodał ekspert. Co więcej, przez falę ciepła w styczniu nie ma też pokrywy śnieżnej, a to ona z reguły pomagała w pewnym stopniu chronić rośliny.
Mateusz Szkudlarek zapytał o sprawę Piotra Wodnickiego, sadownika z Kurkówki w okolicach Białej Rawskiej. – Nie tylko na ilość, ale także na jakość. Jabłka mogą być zdeformowane lub niewyrośnięte. Jabłko gorszej jakości jedynie z przeznaczeniem na sprzedaż przemysłową – powiedział Sadownik, odpowiadając na pytanie, czy anomalie przełożą się na zbiory. Wyjaśnił, że sprzedaż jabłek w ten sposób pokryje zaledwie koszty zbioru, nie licząc kosztów produkcji.
źródło: wiadomosci.radiozet.pl