Ciągnik rolniczy z wózkami sadowniczymi – limity i wymogi
Najnowsze zdarzenia pokazują, że ciągnik rolniczy ciągnący wózki sadownicze na drodze publicznej musi spełniać konkretne wymogi prawne. Z pozoru to codzienny widok na terenach wiejskich, jednak w świetle prawa nie każdy zestaw rolniczy może swobodnie poruszać się po drodze. Granice określa wprost Ustawa – Prawo o ruchu drogowym.
Ile wózków można ciągnąć?
Zgodnie z art. 62 ust. 1 pkt 4 Prawa o ruchu drogowym, zespół pojazdów może składać się maksymalnie z trzech elementów. W praktyce oznacza to, że ciągnik może ciągnąć najwyżej dwie przyczepy lub inne pojazdy wolnobieżne. Łącznie – ciągnik i dwie przyczepy to trzy elementy.
W efekcie ciągnięcie trzech lub czterech wózków sadowniczych stanowi naruszenie przepisów i może zakończyć się mandatem, a w skrajnych przypadkach – nawet wnioskiem do sądu. Policja zwraca uwagę, że takie sytuacje nie są rzadkością, zwłaszcza w sezonie zbiorów, kiedy liczy się czas i efektywność transportu owoców.
Jakie uprawnienia są potrzebne?
Zgodnie z art. 6 ust. 1 pkt 4 lit. b ustawy o kierujących pojazdami (Dz.U. 2023 poz. 622):
Prawo jazdy kategorii T uprawnia do kierowania ciągnikiem rolniczym lub pojazdem wolnobieżnym, również z przyczepą lub przyczepami.
Natomiast art. 6 ust. 1 pkt 5 lit. a mówi, że prawo jazdy kategorii B uprawnia do kierowania:
samochodem osobowym o DMC do 3,5 t oraz ciągnikiem rolniczym lub pojazdem wolnobieżnym, ale tylko z przyczepą lekką (czyli o DMC do 750 kg).
Brak odpowiedniej kategorii to wykroczenie. W wielu przypadkach rolnicy, jadąc z kilkoma przyczepkami przekraczającymi 750 kg, mając jedynie kategorię B, nieświadomie łamią przepisy. Podczas jednej z niedawnych kontroli policja ujawniła właśnie takie połączenie naruszeń: kierowca ciągnika nie miał odpowiedniej kategorii prawa jazdy, a na haku ciągnęły się aż cztery wózki sadownicze.
Wózki sadownicze – prosty sprzęt, trudne prawo. Jak naprawdę wygląda sytuacja na drodze?
Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się banalna. Sadownik kończy zbiory, podczepia do ciągnika dwa lekkie wózki – każdy po 450 kilogramów, załadowane skrzyniami z jabłkami – i rusza do gospodarstwa. Droga publiczna, zaledwie kilometr, kilka minut jazdy.
Ale w świetle przepisów to, co wydaje się prostym przejazdem, może okazać się nielegalnym uczestnictwem w ruchu drogowym. Dlaczego? Bo prawo dotyczące tzw. wózków sadowniczych jest znacznie bardziej skomplikowane, niż wielu rolników przypuszcza.
Klasyfikacja – przyczepa czy osprzęt rolniczy?
Kluczowym punktem jest ustalenie, czym właściwie jest wózek sadowniczy w świetle prawa.
Zgodnie z rozporządzeniem (UE) nr 167/2013, które reguluje homologację pojazdów rolniczych i leśnych, pojazdy dzielą się na trzy główne grupy:
-
Ciągniki (kategorie T i C)
-
Przyczepy (kategoria R)
-
Wymienne urządzenia ciągnięte (kategoria S)
Ta pozornie techniczna klasyfikacja ma ogromne znaczenie.
Jeśli Twój wózek ma oś, zaczep, przewozi skrzynie z owocami po drogach publicznych – w sensie prawnym jest przyczepą rolniczą (kategoria R).
Jeśli natomiast to niewielki, lekki sprzęt dołączony do ciągnika, służący wykonaniu pracy (np. opryskiwacz, siewnik czy lekki kosz na skrzynki), może być sklasyfikowany jako osprzęt wymienny (kategoria S).
Problem w tym, że granica między tymi kategoriami jest cienka. W praktyce ten sam model wózka w jednym gospodarstwie traktowany jest jako przyczepa, a w drugim – jako osprzęt. To otwiera furtkę do licznych interpretacji i… nieporozumień podczas kontroli.
Osprzęt na drodze – co wolno, a czego nie wolno
I tu właśnie zaczynają się schody.
Zgodnie z art. 71 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym, „pojazd uczestniczący w ruchu drogowym musi być dopuszczony do ruchu”.
A więc jeśli Twój osprzęt – np. wózek sadowniczy kategorii S – nie posiada homologacji i nie jest zarejestrowany, to nie może uczestniczyć w ruchu drogowym, nawet jeśli trasa ma tylko kilometr. Dodatkowo pojawia się zapis, że osprzęt, zgodnie z prawem, nie służy do transportu towarów po drogach publicznych. Jego przeznaczeniem jest wykonywanie pracy rolniczej – np. opryskiwanie, rozsiewanie, podnoszenie czy zbieranie. Transport skrzyń z owocami to funkcja przewozowa, czyli czynność charakterystyczna dla przyczepy, a nie osprzętu. W praktyce więc, jadąc po drodze publicznej z wózkiem sklasyfikowanym jako „osprzęt”, który de facto przewozi ładunek, łamiesz przepisy – choć być może nieświadomie.
Czy zatem producenci wprowadzają w błąd kupujących wózki sadownicze? Nie!
Wózek sadowniczy może być w pełni zgodny z klasyfikacją kategorii S, jeśli:
-
posiada zintegrowane podnośniki, przenośniki lub platformy robocze, oraz
-
jego głównym celem jest obsługa prac pielęgnacyjnych w sadzie, takich jak cięcie, przerzedzanie czy zbiór owoców z drzew.
W takim przypadku wózek sadowniczy słusznie uznawany jest za maszynę specjalną sadowniczą, klasyfikowaną w kategorii S.
Producenci wózków sadowniczych informują, zarówno podczas sprzedaży, jak i w materiałach promocyjnych oraz na tabliczkach znamionowych, że wózki te nie są przeznaczone do poruszania się po drogach publicznych, gdyż nie posiadają wymaganej homologacji i służą wyłącznie do pracy w sadach lub na terenach prywatnych.
Konsekwencje – nie tylko mandat
Poruszanie się niehomologowanym sprzętem po drodze publicznej może skutkować mandatem, zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego ciągnika, a nawet zakazem dalszej jazdy. Dodatkowo, w razie kolizji, ubezpieczyciel ma prawo odmówić wypłaty odszkodowania, jeśli wózek nie był dopuszczony do ruchu. Co więcej, w razie wypadku z udziałem osoby trzeciej, odpowiedzialność spada nie tylko na kierowcę, ale też właściciela gospodarstwa – jako użytkownika pojazdu niezgodnego z przepisami.
W praktyce policja i ITD często stosują zdrowy rozsądek wobec rolników:
-
Jeśli przejazd jest krótki i lokalny, a wózek ma minimalne oświetlenie i jest bezpieczny,
-
oraz ciągnik posiada odpowiednie oznakowanie i ubezpieczenie,
— wówczas funkcjonariusze czasem odstępują od ukarania, uznając to za „dojazd roboczy”. Ale formalnie prawo na to nie pozwala – to wyłącznie kwestia uznaniowości policjanta.
Kilometr, który może kosztować więcej niż cała skrzynia jabłek
Wspomniany na początku odcinek jednego kilometra między polem a gospodarstwem może wydawać się drobiazgiem. Ale z punktu widzenia przepisów – to pełnoprawny udział w ruchu drogowym. I choć wielu rolników korzysta z takich przejazdów od lat, przepisy pozostają nieubłagane:
-
osprzęt nie może być używany do transportu towarów,
-
nie może poruszać się po drogach publicznych bez dopuszczenia do ruchu,
-
ciągnik może ciągnąć maksymalnie dwie przyczepy (art. 62 ust. 1 pkt 4 PoRD).
To wszystko sprawia, że zwykły, codzienny przejazd z pola do sadu staje się prawnie dużo bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać.
Podsumowanie
Ciągnik rolniczy może ciągnąć najwyżej dwa wózki sadownicze, a kierowca takiego zestawu powinien posiadać prawo jazdy kategorii T lub B+E. Większe wózki – traktowane jako przyczepy – muszą mieć homologację i rejestrację. Prawo jest tu dość precyzyjne, ale jednocześnie wymaga dobrej interpretacji. Warto więc pamiętać, że choć wózki sadownicze wydają się drobnym sprzętem, w świetle przepisów potrafią stać się poważnym tematem – szczególnie podczas kontroli na drodze. Warto również pamiętać, że każdy przypadek może być indywidualnie oceniany przez policję czy inspekcję transportu drogowego.
Źródła:
Ustawa Prawo o ruchu drogowym (Dz.U. 1997 nr 98 poz. 602),
Rozporządzenie (UE) nr 167/2013 Parlamentu Europejskiego i Rady,
Ustawa z 7 lipca 2023 r. o homologacji pojazdów,






