W tym tygodniu obchodzimy imieniny zimnych ogrodników, którzy wyjątkowo dadzą się we znaki uprawom niemal w całej Polsce. Sprowadzą wyjątkowo zimne powietrze z Arktyki. Najgorzej będzie o świcie 15 maja.
W poniedziałek (12.05) swoje imieniny obchodzi Pankracy, jeden z trzech „zimnych ogrodników”, którzy słyną z tego, że pustoszą pola uprawne, ogrody i sady spadkami temperatury poniżej zera. Nad ranem przygruntowe przymrozki mieliśmy w większości regionów kraju.
Niestety, również jego koledzy, a więc Serwacy i Bonifacy, nam nie odpuszczą. W nocy i rano we wtorek i w środę (13-14.05) powinniśmy się spodziewać ujemnych temperatur zarówno przy gruncie, jak i miejscami na wysokości kilku metrów nad powierzchnią ziemi.
Nawet 8 stopni mrozu przy gruncie
Zdecydowanie najzimniej będzie w województwach północnych i północno-wschodnich, ale również na terenach okołogórskich. Temperatura może tam spadać do minus 3 stopni, a lokalnie do minus 5 stopni, natomiast przy gruncie do minus 8 stopni.
Apogeum porannych przymrozków przypadnie na imieniny zimnej Zośki, czyli na 15 maja. W czwartek o świcie najzimniej będzie na północy, wschodzie i w centrum, ale przymrozki dotkną niemal cały kraj. Ostać się mogą jedynie krańce zachodnie i południowe, poza górami.
Najniższych wartości temperatury spodziewamy się w okolicach wschodu słońca, a więc między godziną 4 a 5. Poważne ryzyko przymrozków utrzyma się aż do około 20 maja. Później spodziewamy się większego ocieplenia.
Pankracy, Serwacy, Bonifacy i Zośka
Na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat trend większych spadków temperatury w maju, wraz z nocnymi i wczesno porannymi przymrozkami, był bardzo wyraźny, szczególnie w drugiej dekadzie miesiąca, z apogeum między 12 a 15 maja.
W tych dniach kościół katolicki wspomina świętych: Pankracego (12 maja), Serwacego (13 maja) i Bonifacego (14 maja), a także świętą Zofię (15 maja).
Stąd też wśród sadowników i ogrodników przyjęło się powiedzenie: „Pankracy, Serwacy i Bonifacy, to na ogrody źli chłopacy” lub „Pankracy, Serwacy i Bonifacy to wielcy dziwacy, a każdy zimnem raczy”. Ich znajomą jest „zimna Zośka”.
Najzimniejszy na tle historii pomiarów meteorologicznych okazał się 12 maja, kiedy arktycznym mrozem dmuchał Pankracy. Według danych IMGW-PIB, 12 maja 1978 roku w Krzyżu w Wielkopolsce nad ranem temperatura spadła do minus 7 stopni. Przy gruncie mróz był jeszcze większy.
Prawdopodobieństwo wystąpienia w tym czasie przymrozków jest spore i wynosi 35 procent. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę kilka dni przed, jak i po zimnych ogrodnikach to ryzyko przymrozków wzrasta do 50 procent. Klimatolodzy zaobserwowali również drugi okres większych ochłodzeń, który przypadał tuż po 20 maja.
On bywał znacznie poważniejszy w skutkach, ponieważ większość roślin do tego czasu zaczyna wydawać kwiaty, które są najmniej odporne na bardzo niskie temperatury. Majowe fale chłodów rzadko kiedy bywały pojedyncze, zazwyczaj pojawiały się dwukrotnie i nie trwały dłużej niż tydzień.
Skąd się biorą późne przymrozki?
Przyczyną ochłodzeń są wyże stacjonujące nad zachodnią Europą i niże znad wschodniej części kontynentu, które ściągają znad Arktyki zimne powietrze. Szczególnie silne przymrozki mają miejsce, gdy klin wyżu sięga Polski, zapewniając wówczas bezchmurne niebo w nocy i o porankach.
Ciepło zalegające w gruncie i tuż przy nim zaczyna promieniować w przestrzeń kosmiczną, nieograniczane warstwą chmur. To sprawia, że temperatura gwałtownie obniża się, osiągając swoje minimum w okresie wschodu Słońca, a więc między godziną 4:00 a 6:00. To właśnie wtedy przymrozki sieją największe spustoszenie.
Najpoważniejsze zagrożenie stanowią dla rzepaku i pszenicy ozimej, warzyw oraz truskawek, moreli, brzoskwiń, czereśni i wiśni. Im bliżej gleby, tym temperatura jest niższa. Wystarczy, że na niebie zgromadzi się więcej chmur, a temperatura spada wolniej i przymrozki są mniej niszczące.
Na tle historii zdarzało się, że temperatura w maju spadała na wysokości 2 metrów do minus 9 stopni, a przy gruncie jeszcze bardziej. Tak było 10 maja 1941 roku w Mławie na Mazowszu. W ostatnich latach ochłodzenia były ciut lżejsze, ale mimo to niszczycielskie.
Majowe ochłodzenia są przeciwieństwem ociepleń październikowych i listopadowych. Wtedy mówimy o babim lecie. Układy baryczne są wówczas odwrócone. Wyż tym razem znajduje się na wschodzie, a niż na zachodzie. Ściągają one do nas bardzo ciepłe powietrze znad północnej Afryki i krajów Bliskiego Wschodu.
Źródło: TwojaPogoda.pl