w

Sadownik i rolnik jest uzależniony od dopłat

Polski rolnik na polskiej wsi nie ma lekko. Codzienne obowiązki czasem dają w kość, do tego jeszcze trzeba martwić się o stan upraw, hodowli i opłacalność całej produkcji. Wielu gospodarzy podkreśla, że mają mnóstwo własnych problemów, a spadają na nich inne, jak zagrożenia w postaci umowy z krajami Mercosur, Zielonego Ładu czy zmian w dopłatach. – Gdyby nie protesty rolników, to wiele rzeczy by się w tym temacie nie zmieniło, sporo udało się wywalczyć – wskazuje Agata Stachowiak, która problemy rolników zna nie od kuchni, a „od pola”. – czytamy na portalu STREFA AGRO

Wyzwania polskiego rolnictwa. Zagrożeniem nie tylko import tanich produktów rolnych niskiej jakości, ale też susza, która niszczy uprawy

Na co dzień Agata Stachowiak zajmuje się gospodarstwem, jest też doradcą rolnym i „Księgową Rolnika”, aktywnie działa w Ruchu Młodych Farmerów, widzowie mogą ją kojarzyć z programów TTV. W rozmowie ze Strefą Agro przyznaje, że wyzwań dla polskich i europejskich rolników jest dziś sporo.

Obawy są takie, że import różnych produktów z krajów Mercosur będzie do nas spływał w nieograniczonej ilości, będą to produkty, które nie spełniają norm europejskich, będą tańsze. (…) Koszty produkcji są tam niższe, nie ma takich norm i nadzoru jak w UE, są też dodatkowe wspomagacze, antybiotyki, GMO, których w Polsce nie możemy stosować, informuje.

Na krajowym podwórku wątpliwości budzi funkcjonowanie aplikacji suszowej. Rolnicy żalą się, że pojawiają się z nią problemy. Prawidłowość narzędzia jest konieczna, aby wypłacić odpowiednią pomoc po oszacowaniu strat. Następuje to, gdy wyniosą one co najmniej 30 proc. średniej rocznej produkcji roślinnej w gospodarstwie. Aplikacja suszowa od samego początku nie działała tak, jak powinna, mówi rolniczka.

O samej suszy mówi się coraz więcej, bo z roku na rok mocniej wpływa na uprawy. Tegoroczna zima przyniosła skąpe opady, przez co rośliny nie miały pokrywy śniegowej. W tym okresie zasiewy powinny odpoczywać, a już widać po rzepaku, że w cieplejsze dni wegetacja zaczyna startować.

Ostatnie lata pod kątem pogodowym były trudne, za zmianami temperatur idą m.in. zmiany chorobowe naszych roślin i rozwój szkodników, z jakimi my – rolnicy musimy się zmierzyć. Coś, co kiedyś wydawało nam się niemożliwe o tej porze, czyli szkodniki w uprawach zbóż, teraz już się to zdarza. (…) Może się okazać, że to będzie trudny rok, dodaje Agata Stachowiak.

Rolnik ma za dużo formalności na głowie? „Głos rolników jest za mało słyszalny”

Wśród problemów, z jakimi mierzą się rolnicy, jest też biurokracja. Nie każdy producent czy hodowca nadąża za zmianami.

Mamy połowę lutego, jeszcze nie wiadomo, czy proponowane w ekoschematach zmiany wejdą w życie, a rolnicy powinni o tego typu zmianach wiedzieć już wcześniej. My swoją produkcję zaczynamy czasem i w sierpniu, chociażby zasiewy ozime rzepaku, więc rolnicy nawet i rok wcześniej powinni być informowani, jak planować swoją produkcję, w jaki sposób zaplanować strukturę upraw, żeby móc skorzystać z ewentualnych ekoschematów. To trochę jak zmienianie zasad w trakcie gry. Jest obecnie zbyt duża biurokratyzacja, robi się spory zamęt. Głos rolników jest za mało słyszalny, a my, jako praktycy, wiemy najlepiej, co w naszych gospodarstwach jest w stanie zafunkcjonować, a co nie, przekonuje rozmówczyni.

Jednym z kluczowych elementów, który wpływa na opłacalność produkcji i zyski w gospodarstwie rolnym, są dopłaty bezpośrednie. Nabór wniosków w tegorocznej kampanii rozpocznie się 15 marca. W obliczu i tak wzrastających kosztów produkcji, nieuczciwej konkurencji i wzrastających wymogów, wszelkie zmiany są stresujące dla przedstawicieli branży.

Każda zmiana przepisów, która byłaby niekorzystna, powoduje bezpośrednie konsekwencje w naszych kieszeniach, podsumowuje ekspertka.

źródło: https://strefaagro.pl/

UDOSTĘPNIJ

Zabawna imitacja banana przyklejonego taśmą za 6.2 miliona dolarów

Nowe stawki płatności do hektara w ramach IPR. Kolejne zmiany w systemie dopłat bezpośrednich.