Na początku po wprowadzeniu lockdownu pracownicy sezonowi nie mogli w ogóle wjechać do Niemiec, dopiero potem pozwolono plantatorom sprowadzić pracowników na własny koszt.
Zasady higieny dla pracowników
Przestrzeganie surowych zasad higieny jest dla wszystkich nie lada wyzwaniem logistycznym. Tylko część pracowników może być zakwaterowana w długich budynkach mieszkalnych, które są wyposażone w pokoje czteroosobowe, duże wspólne kuchnie, świetlice i sanitariaty.
Dla pozostałych wynajmowane i ustawiane są kontenery mieszkalne z dodatkowym zapleczem sanitarnym. Co kosztuje 30.000 euro. Kolejne 9.000 euro trzeba wydać na personel sprzątający, który regularnie dezynfekuje umywalnie, korytarze i kuchnie.
Odkąd ze względu na kontrolę zakażeń pracownicy sezonowi nie mogą już sami robić zakupów, a w kuchni może przebywać jednocześnie tylko siedem osób, Hensgensowie scentralizowali wydawanie obiadów.
Przyjazd tylko z negatywnym wynikiem testu
W tym roku pracownicy ponownie zostaną podzieleni na stałe grupy, które będą pracować i mieszkać razem. Jest plan, który reguluje, kiedy która grupa idzie na pola i kiedy wraca, są też barierki, które wyznaczają drogę.
– Jeśli jak najmniej osób spotyka się w korytarzach, to też trochę pomaga – mówi 25-letni inżynier rolnictwa. Przy wjeździe do Niemiec pracownicy muszą wykazać się negatywnym wynikiem testu, a kilka dni później są ponownie badani w gospodarstwie.
Bracia są przekonani, że w tym roku będą musieli regularnie przeprowadzać testy u pracowników. Możliwe, że również na własny koszt. Kiedy w ubiegłym roku na farmach truskawek w Bawarii pojawiły się informacje o zakażeniach, wszyscy pracownicy sezonowi zostali poddani jednorazowym badaniom. Kosztowało ono 7.000 euro.
˗ W trakcie okazało się, że jedna z naszych pracownic miała wynik pozytywny ˗ wspomina Chris Hensgens. Na szczęście mieszkała sama i mogła przebywać na kwarantannie przez 14 dni. – Została opłacona przez nas i do dziś czekamy na zwrot kosztów od państwa – opowiada rolnik.