Odmiany klubowe – hit czy kit? Głos Mirosława Maliszewskiego z Targi Asia Fruit Logistica
Podczas ostatnich targów branżowych w Azji wiele miejsca poświęcono odmianom klubowym jabłek. To temat, który w Polsce od kilku lat budzi dyskusje i emocje – jedni producenci decydują się na wprowadzanie ich do swojego asortymentu, inni pozostają sceptyczni i komentują z boku. Jednak światowe realia pokazują jednoznacznie: odmiany klubowe zyskują coraz większe znaczenie.
– Trwa dyskusja na temat odmian klubowych jabłek. Czy one mają szansę rozwoju, czy mogą zwiększyć sprzedaż i spożycie jabłek, a tym samym poprawić dochodowość sadowników? – mówił podczas targów Mirosław Maliszewski. – Tymczasem, patrząc na Europę czy Azję, widzimy, że coraz więcej firm i konsorcjów stawia właśnie na odmiany klubowe.
Jak zauważył, jeszcze kilkanaście lat temu zajmowały one zaledwie 10–20% półek sklepowych, dziś w niektórych krajach ich udział sięga nawet 80%. To efekt dążenia handlu do urozmaicania oferty i przyciągania klientów nowymi, nieznanymi dotąd produktami.
– Klient oczekuje innowacji. Chce czegoś nowego, atrakcyjnego, a odmiany klubowe odpowiadają na te potrzeby. Dzięki nim można zwiększyć konsumpcję owoców – podkreślał Maliszewski.
Zdaniem prezesa Związku Sadowników RP, sama dyskusja o tym, „czy warto”, staje się coraz mniej zasadna. Światowe trendy są jednoznaczne, a pytanie powinno raczej brzmieć: jak Polska może wykorzystać ten kierunek rozwoju?
– To duża szansa dla polskich sadowników. Potrzebujemy własnych odmian klubowych, które mogłyby wzbogacić ofertę rynkową. Tak jak robią to producenci w różnych częściach Europy i świata, tak i my powinniśmy wprowadzić polskie jabłka klubowe na szerszą skalę – podsumował Maliszewski.
Wnioski płynące z azjatyckich targów są jasne – odmiany klubowe nie są chwilową modą, lecz trwałym trendem rynkowym. Pozostaje pytanie, kiedy i w jakim zakresie polskie jabłka dołączą do tej globalnej gry.
Wyświetl ten post na Instagramie
