Sadownicy znów „dojeni”? Kryzys na rynku owoców miękkich powraca jak bumerang
Czy polscy rolnicy są bezbronni wobec zagranicznych firm przetwórczych? Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa, nie owija w bawełnę: jego zdaniem to scenariusz, który powtarza się co roku – z dominacją firm, w tym jednej z Niemiec, które „wyciskają” zysk kosztem sadowników. Rząd, zamiast działać systemowo, jedynie „dokłada z budżetu”, by złagodzić skutki.
Kryzys na rynku owoców miękkich, zwłaszcza malin i porzeczek, to problem, który wraca każdego lata. Rolnicy alarmują o niskich cenach skupu, braku opłacalności i rosnących kosztach produkcji. W tle pojawia się pytanie: czy Polska ma jeszcze suwerenność na rynku rolnym?
Co mówi Ardanowski?
W swoim poście na Facebooku (26 lipca), Ardanowski pisze:
„Jak co roku przewidywalne działania firm przetwórczych, z dominującą na rynku, a także jedną z firm niemieckich, by ‘wydoić’ rolników-sadowników. A jak rolnicy będą się buntować, płakać i biadolić, że zbankrutują, to niech im państwo z budżetu dołoży.”
Były minister sugeruje, że działania rządu są spóźnione i ograniczają się do gaszenia pożarów. Wzywa do niestandardowych rozwiązań, które byłyby realnym wsparciem dla producentów.
Czy Unia blokuje polskie rolnictwo?
Ardanowski przypomina sytuację z 2018 roku, kiedy sam musiał mierzyć się z podobnym problemem w sektorze jabłek. Wtedy usłyszał, że „Unia nie pozwala”. Ale czy rzeczywiście? Czy Polska nie ma możliwości działania w interesie swoich rolników?






